Oczekiwanie na werdykt. Michał Daszek niepewny udziału w ME 2020

Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: Michał Daszek
Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: Michał Daszek

Plan z Michałem Daszkiem w roli środkowego reprezentacji szczypiornistów może posypać się tuż przed ME 2020. Zawodnik Orlenu Wisły Płock w połowie grudnia przejdzie decydujące badania, które rozstrzygną, czy wznowi treningi przed mistrzostwami.

Odkąd Patryk Rombel przejął kadrę, w roli środkowego kadry widział prawoskrzydłowego Nafciarzy. Michał Daszek zagrał w eliminacjach ME 2020 z Niemcami, w debiucie spisał się słabo. Lepiej, choć nierewelacyjnie, w rewanżu na wyjeździe. Selekcjoner podkreślał, że zawodnik Wisły jest jego numerem 1 na środek i zamierzał trzymać się tej koncepcji pomimo wielu głosów krytyki.

ZOBACZ: Gracze Wisły walczą z czasem

Na początku czerwca Daszek musiał jednak poddać się operacji barku (ZOBACZ). Przewidywano ok. 4 miesięcy przerwy, ale pauza przedłuża się i potrwa przynajmniej do połowy grudnia. Czas nagli, bo ME 2020 ruszają 10 stycznia.

- Jestem oczywiście w kontakcie z Michałem. Do treningów wróci dopiero wtedy, gdy dostanie zielone światło od lekarzy i fizjoterapeutów Wisły. Problemem jest deficyt siły mięśniowej w obu barkach, dopóki nie zostanie wyrównany, będzie istniało ryzyko odnowienia kontuzji, a nie zamierzam narażać jego zdrowia. Ostateczna decyzja ma zapaść w połowie grudnia. Musimy brać pod uwagę każdy scenariusz, także taki, w którym Michała zabraknie podczas ME 2020 - przyznaje Rombel.

ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Dziwne zmiany Brzęczka w meczu z Izraelem. "Nie rozumiem o co mu chodziło"

ZOBACZ: Transferowy hit VIVE!

Lekarze wydadzą opinie najprawdopodobniej 15.12, po badaniach w klinice RehaSport w Poznaniu. Jeśli potwierdzi się czarny scenariusz, to runie koncepcja Rombla i na miesiąc przed startem turnieju rozpoczną się poszukiwania nowego środkowego. Kandydaci są, problem w tym, że na arenie międzynarodowej do tej pory bez wielkiego obycia i chyba bez odpowiednich umiejętności na ten poziom.

W Argentynie Rombel postawił na Macieja Pilitowskiego i Adriana Kondratiuka. W ostatnich miesiącach powołania otrzymywali też Bartosz Kowalczyk i Jakub Moryń. Żaden z nich nie zagrał nigdy na wielkiej imprezie, łącznie mają razem kilkanaście występów w europejskich pucharach. W odwodzie pozostaje Michał Potoczny, chwilowy nr 1 za czasów Piotra Przybeckiego, ale środkowy MMTS-u Kwidzyn dopiero niedawno wrócił do gry po operacji wyrostka robaczkowego. W Superlidze najlepiej wyglądają Pilitowski i Kondratiuk, na szansę w kadrze pracuje tez 21-letni Maciej Zarzycki z Gwardii Opole. Napiszmy jednak wprost - w porównaniu do grupowych rywali obsada polskiego środka prezentuje się kiepsko.

Sytuacja wśród rozgrywających jest zresztą niewesoła, bo dodatkowo brakuje klasycznych bombardierów. Tomasz Gębala i Paweł Genda obejrzą mistrzostwa w domu, na polskich parkietach najlepiej radzi sobie Antoni Łangowski, ale to może być za mało, żeby postraszyć rywali. Dobrze chociaż, że do sprawności wrócili mańkuci.

Paweł Paczkowski po ośmiu miesiącach zagrał pierwszy mecz, zadebiutował w Lidze SEHA w barwach Veszprem. - To było dopiero zapoznanie z parkietem. Paweł potrzebuje pewności, że wszystko z kolanem w porządku. Ostrożnie będziemy go wprowadzać do gry, ostatnie trzy lata to właściwie czas od kontuzji do kontuzji. Powoli odbudowuje się Maciej Majdziński, niedawno zaczął spotkanie w Bundeslidze w pierwszej siódemce, rzuca bramki, wszystko zmierza ku dobremu. Przyjrzymy mu się na zgrupowaniu dopiero w styczniu, tuż przed ME, bo Bundesliga gra przecież do końca roku - wyjaśnia Rombel.

W najbliższych dniach powinniśmy poznać listę powołanych na turniej w Tarnowie (27-29.12) z udziałem Egipcjan, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Białorusi. To tak naprawdę ostatni moment na testy, na początku stycznia najsilniejszą możliwie kadrę czeka poważniejszy sprawdzian w Irun (Hiszpania, Niemcy, Rosja).

Źródło artykułu: