Rekordzista z Lubina. Siódemka 13. kolejki PGNiG Superligi

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na grafice: siódemka 13. kolejki Superligi
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na grafice: siódemka 13. kolejki Superligi
zdjęcie autora artykułu

22 bramkarskie parady. Od kilku dni tyle wynosi nieoficjalny rekord Superligi. Dokonał tego golkiper Zagłębia Lubin, który po występie z Wybrzeżem Gdańsk musiał znaleźć się w siódemce 13. serii gier. Sprawdź, kogo nominowaliśmy po ostatniej kolejce.

Bramkarz: Marcin Schodowski (Zagłębie Lubin)

Nie dał nam wyboru, czasami przyciągał wszystko, co leciało w jego stronę. Schodowski zatrzymał 22 (!) rzuty Wybrzeża Gdańsk na 39 oddanych. Nie dość, że miał fantastyczną skuteczność 56 proc., to jeszcze przy okazji pobił nieoficjalny rekord Superligi. Odkąd prowadzone są zestawienia bramkarzy, najlepszym wynikiem było 21 obron. Z rewelacyjnym Schodowskim Zagłębie nie mogło stracić punktów (24:19).

ZOBACZ: Chwile grozy na meczu piłki ręcznej w Szwecji

Lewoskrzydłowy: Lovro Mihić (Orlen Wisła Płock)

Zdarzały mu się oczywiście bardziej spektakularne występy, ale spośród wszystkich lewoskrzydłowych wypadł najlepiej. Pięć goli, 100 proc. skuteczność w meczu z Chrobrym - w Superlidze norma wypełniona. Chorwat przyzwyczaił, że nie zawodzi w spotkaniach ligowych, a po niezbyt udanym początku sezonu rzucał też ważne bramki w Lidze Mistrzów.

Kamyszek w barwach Arki
Kamyszek w barwach Arki

Lewy rozgrywający: Robert Kamyszek (Energa MKS Kalisz)

Proces adaptacji do nowego otoczenia trwał ponad dwa miesiące, ale w końcu Kamyszek przypomina siebie z czasów Arki Gdynia. Wystarczy proste porównanie - we wrześniu i październiku łącznie pięć bramek. W listopadzie aż 28. Rozgrywający spędza więcej czasu na boisku, jest ostatnio jedną z głównych armat MKS-u. Od kilku tygodni ocierał się o nominację. W przegranym meczu z Azotami w Puławach rzucił siedem goli i został wybrany najlepszym kaliskim graczem. Nagroda nie tylko za weekendowy występ, cały miesiąc był udany dla Kamyszka.

Środkowy rozgrywający: Michał Potoczny (MMTS Kwidzyn)

Były reprezentant Polski nie potrzebował dużo czasu, by wrócić na dobry poziom po operacji wyrostka robaczkowego. Bez niego MMTS dołował, przegrywał mecz za meczem. Potoczny grał już wcześniej, ale nie zaprezentował się tak dobrze jak z Grupą Azoty Tarnów. Sześć goli, kluczowe podania i... rola łącznika między nieoficjalnym trenerem a resztą zespołu. Na nagraniach z Kwidzyna widać, że pierwsze skrzypce podczas spotkania odgrywał Kamil Krieger, trener Dmytro Zinczuk trzymał się z boku. Potoczny często ustalał dalsze poczynania z kolegą z parkietu. Wyszło nadzwyczaj dobrze, bo MMTS przełamał się po serii porażek. Co dalej ze sztabem? Pewnie na dniach należy spodziewać się wiążących decyzji.

Prawy rozgrywający: Ziga Mlakar (Orlen Wisła Płock)

W Superlidze nie przeszkadza mu brak zmiennika. Konstantin Igropulo leczy się i nie wiadomo, kiedy będzie w stanie odciążyć Mlakara. Słoweniec robi swoje bez względu na okoliczności - przed tygodniem najlepsza siódemka, kilka dni później równie dobry występ przeciwko Chrobremu (7/7). W Płocku będą mieli dylemat, co począć z mańkutem. Umowa kończy się latem, przeciętnych występów nie brakowało, ale ostatnio widać duży progres.

Prawoskrzydłowy: Marcin Szopa (Piotrkowianin Piotrków Trybunalski)

Gracze Piotrkowianina zafundowali swoim kibicom trochę frajdy. Poszli na wymianę ciosów z PGE VIVE Kielce, przegrali 35:42, ale żaden zespół od ponad pięciu lat nie rzucił mistrzom Polski tylu bramek w Superlidze! W dużej mierze to zasługa Szopy, który w ładnym stylu trafiał z akcji i tylko raz (na sześć prób) pomylił się z karnego. Prawoskrzydłowy rozegrał jedno z najlepszych superligowych spotkań w karierze (10 goli).

ZOBACZ: Plaga kontuzji w Veszprem

Obrotowy: Piotr Krępa (SPR Stal Mielec)

Sportowa część Mielca chyba nie spała w andrzejkowy wieczór. Po pierwsze - Stal przełamała dwumiesięczną niemoc i odniosła drugie zwycięstwo w karierze. Poza tym pokonała nie byle kogo, bo brązowych medalistów Superligi z Opola. Gwardziści zupełnie nie potrafili znaleźć sposobu na Krępę, obrotowy niewiele robił sobie z asysty obrońców. Wykończył siedem akcji, wywalczył kilka karnych. Występ niemal idealny. Będziemy nudni, ale podkreślmy to jeszcze raz - Krępa jest niezastąpiony dla Stali.

Źródło artykułu:
Czy Piotr Krępa poradziłby sobie w silniejszym klubie niż Stal?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)