PGNiG Superliga. Sandra Spa Pogoń Szczecin zatrzymała Gwardię. Porażka opolan jeszcze bez konsekwencji

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Anton Terekhof
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Anton Terekhof

Nieudany koniec pierwszej, a także nie najlepszy początek drugiej rundy, w wykonaniu Gwardii w PGNiG Superlidze Mężczyzn. Opolanie przegrali kolejne wyjazdowe spotkanie. Tym razem lepsza okazała się Sandra Spa Pogoń Szczecin (26:23).

I jedni, i drudzy mieli przed meczem coś sobie do udowodnienia. Sandra Spa Pogoń liczyła, że po przegranej 26:31 we własnej hali z NMC Górnikiem Zabrze zdoła przełamać się z KPR-em Gwardią. Opolanie zaś niespodziewanie bez punktów wrócili z Mielca po spotkaniu ze Stalą (26:34). Obie ekipy nie mogły sobie pozwolić na wpadkę, zwłaszcza Portowcy, których czeka seria trudnych konfrontacji.

Pierwsza połowa została przyćmiona przez dwa urazy obrotowych Portowców. W 21. minucie nieszczęśliwie upadł Adam Wąsowski. Nie był on w stanie o własnych siłach opuścić placu gry, na noszach udał się od razu do karetki pogotowia. Kontuzja wyglądała na bardzo poważną. Ostateczną diagnozę poznamy jednak trochę później. Niespełna trzy minuty później uraz zasygnalizował również Arkadiusz Bosy. W tym przypadku poszło o palec lewej dłoni doświadczonego zawodnika Pogoni. Niemniej jednak szczecinianie lepiej kończyli swoje ataki pozycyjne i do przerwy tablica świetlna wskazała stan 13:8.

Egzotyczny rywal kadry Michała Skórskiego. Czytaj więcej!

Olbrzymią liczbę strat notowała w tej części gry Gwardia. Szybko zareagował Rafał Kuptel, który w kilku ostrych słowach rzucił podczas przerwy na żądanie, że zespół zupełnie nie realizuje założeń przez niego postawionych. Nic się jednak nie zmieniło, co może dziwić nie tylko przez fakt, że na kole z musu stanął Paweł Krupa, ale również dlatego, że gospodarze częściej radzili sobie w osłabieniu liczebnym. Co więcej, grali z jednym zawodnikiem przewagi w polu, ale tylko raz Pogoń została skarcona rzutem na pustą bramkę w wykonaniu Patryka Mauera. Niemniej, wynik meczu wcale nie był rozstrzygnięty. Po zmianie stron jeszcze wszystko mogło się zmienić.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: legendarny piłkarz zasłabł z... radości. Wstrząsające chwile

No i początkowo wyglądało na to, że przyjezdni w końcu poprawią swoją dyspozycję, a głównie atak pozycyjny, do którego można było mieć sporo zastrzeżeń. Z drugiej jednak strony Gwardia bardzo słabo prezentowała się również w obronie. I to pomimo tego, że podopieczni Kuptela starali się bardzo wysoko wychodzić do gospodarzy. Nic to jednak nie dawało. Kapitalną robotę między słupkami wykonywał Anton Terekhof. Bronił sam na sam w kontrach, wygrywał pojedynki z doświadczonym kołowym, Mateuszem Jankowskim.

Wydawało się, że wygra zespół, który zachowa więcej sił. I rzeczywiście, bardziej spieszyło się gościom, zmuszonym odrabiać straty. Portowcy starali się doprowadzać do czystych pozycji rzutowych. Znowu dobrą robotę w ataku dał pod koniec meczu Krupa. W trudnych pozycjach radził sobie Piotr Rybski, choć gdy zmarnował rzut z siódmego metra, rywale mogli jeszcze odżyć. Zabrakło jednak argumentów. Miejscowi dzięki zwycięstwie odskoczyli od pozycji nr 9 na 4 "oczka". Za to Gwardia ma już tylko 2 punkty przewagi nad szóstymi kaliszanami.

Zobacz także: hit dla Orlen Wisły. Nafciarze wciąż bez przegranej w Superlidze

PGNiG Superliga, 14. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - KPR Gwardia Opole 26:23 (13:8)

Sandra Spa Pogoń: Terekhof (15/22 - 41 proc.) - Telenga, Wąsowski, Horiha 2, Krupa 4, Bosy, Biernacki 5, Jedziniak 4, Krysiak 3, Matuszak 2, Rybski 5 (1/2), Fedeńczak 1.
Karne: 1/2.
Kary: 10 min. (Jedziniak - 4 min., Biernacki, Krupa, Krysiak - 2 min.).

Gwardia: Zembrzycki (1/9 - 10 proc.), Malcher (7/17 - 29 proc.) - Siwak 1, Zarzycki 4, Klimków 3, Zieniewicz 3, Jankowski 1, Kawka 3, Mauer 5 (1/2), Milewski 1, Morawski 1, Działakiewicz 1, Skraburski.
Karne: 1/2
Kary: 2 min. (Klimków).

Sędziowie: M. Orzech i R. Orzech (obaj z Brodnicy).
Widzów: 400.

Źródło artykułu: