Islandia przystępowała do ostatniego spotkania w grupie E jako jej lider i zespół pewny awansu do kolejnej fazy mistrzostw Europy. Niepewni byli za to Węgrzy, którym do zajęcia premiowanej lokaty wystarczył remis. Wciąż mogli ich bowiem wyprzedzić Duńczycy (między tymi dwoma drużynami padł wynik 24:24).
Początek w wykonaniu Madziarów wyglądał jak marzenie. W bramce kapitalnie spisywał się Roland Mikler. Bronił właściwie każdą piłkę, która zmierzała w jego stronę. Rywal przełamał niemoc dopiero w 6. minucie rywalizacji za sprawą Gudjona Valura Sigurdssona. I właściwie od tej chwili zaczęły się problemy drużyny dowodzonej przez Istvana Gulyasa (od stanu 0:3 zrobiło się 6:3).
W Przemyślu powalczą o awans do PGNiG Superligi. Czuwaj ma ważny argument. Czytaj więcej!
Trener Gudmundur Gudmundsson nie zamierzał jednak zbyt długo czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Mimo, że jego podopieczni zaczęli przejmować inicjatywę, poprosił drużynę do siebie, przekazał kilka cennych uwag. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Między słupkami coraz lepsze wrażenie pozostawiał po sobie Bjorgvin Pall Gustavsson. Wydawało się, że Islandczycy idą po swoje i dzięki kolejnej wiktorii drugą fazę rozpoczną z dwoma punktami na koncie.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Maciej Giemza zna receptę na dobry wynik. "Równa jazda kluczem do sukcesu"
Słabsze zawody przed przerwą rozgrywał Aron Palmarsson. Co prawda, brał na siebie odpowiedzialność za rezultat, ale rzucał ze skutecznością na poziomie 50 proc. (4/8). Po zmianie stron jego statystyki wyglądały jeszcze gorzej. Madziarzy akcja po akcji zaczęli nadrabiać straty. Po kolejnej kontrze, której nie zmarnował Bence Banhidi, zniwelowali swoją stratę do zera (15:15). Emocje w Arenie Malmoe rozgorzały na dobre.
Zobacz także: Szmal zadowolony z postawy Polaków na Euro 2020
Zadziwiać mógł fakt, w jaki sposób Islandczycy wykonywali "siódemki". Po 45 minutach ani jedna próba nie skończyła się dla nich szczęśliwie. Nie zawodził za to Mikler (interweniował na poziomie ok. 40 proc.). Nic dziwnego, że nawet brak jednego gracza w polu nie przekładał się na straty bramkowe.
Na 9 minut przed końcem wynik brzmiał już 17:20. Jak się potem okazało, liderzy grupy E po tych kilku ciosach już się nie podnieśli. Zwycięstwo Węgier dawało im trzy rzeczy: pierwsze miejsce na koniec, awans do kolejnej rundy z dwoma punktami i najważniejsze: wyrzucenie Danii z turnieju! Kolejna sensacja stała się faktem. Duży w tym udział miał też gracz Orlenu Wisły Płock, lewy rozgrywający Zoltan Szita.
Mistrzostwa Europy 2020, gr. E, 3. kolejka:
Islandia: Gustavsson (4/22 - 18 proc.), Hallgrimsson (2/8 - 25 proc.) - Kristjansson 2, Palmarsson 4, Elisson (0/1), Sigurdsson 4, Gislason 1, Gudmundsson 1, Petersson 3, Gunnarsson 1 (0/2), Gudjonsson, Thrastarson 1, Jonsson, Kristjanson (0/1), Smarason 1.
Karne: 0/4.
Kary: 8 min. (Jonsson - 6 min., Palmarsson - 2 min.).
Czerwona kartka: Elvar Orn Jonsson w 37. minucie z gradacji kar.
Węgry: Szekely (1/1 - 100 proc.), Mikler (14/32 - 44 proc.) - Sipos, Balogh 2 (1/2), Ligetvari 1, Boka 4, Gyori 3, Nagy 1, Rosta, Mathe (0/1), Banhidi 8, Szita 4, Hornyak 1.
Karne: 1/3.
Kary: 8 min. (Banhidi - 4 min., Sipos, Ligetvari - 2 min.)
Sędziowie: Marin, Serradilla (obaj z Hiszpanii).
Widzów: 7587.