Piłka ręczna. Mistrzostwa Europy 2020. Maciej Gębala: Czujemy niedosyt. Zabrakło ryzyka

Newspix / Marcin Bulanda / Na zdjęciu: Piotr Chrapkowski (z lewej) i Maciej Gębala (z prawej)
Newspix / Marcin Bulanda / Na zdjęciu: Piotr Chrapkowski (z lewej) i Maciej Gębala (z prawej)

- Słoweńcy byli do "ugryzienia", zabrakło nam chyba ryzyka, jakiegoś impulsu - mówi Maciej Gębala po przegranym meczu Polaków ze Słowenią (23:26) podczas ME 2020.

Kadrowicze, skazywani w Szwecji na pożarcie, zagrali najlepszy mecz od dawna. Zmusili Słoweńców do dużego wysiłku, przy nieco lepszej skuteczności wynik mógł wyglądać zgoła inaczej. Słupki i poprzeczki obijał Szymon Sićko, Klemen Ferlin ratował zespół z opresji (m.in. odbił dwa karne). Słoweńcom nie kleiła się gra, o ich zwycięstwie przesądził głównie jeden przestój Polaków po przerwie (i pięć bramek różnicy).

ZOBACZ: Polacy zagrali najlepszy mecz od dawna

- Tak jak wstępnie analizowaliśmy sobie spotkanie, to stwierdziliśmy, że Słoweńcy nie zagrali "kosmicznej" piłki ręcznej. Pozostawali w naszym zasięgu i dlatego mamy taki niedosyt. Czujemy, że zagraliśmy dobry mecz, zrobiliśmy 10 błędów, co na tym poziomie jest niezłym wynikiem. Szkoda, że nie potrafiliśmy mocniej ich naciskać. Wydaje mi się, że chyba za mało ryzykowaliśmy w końcówce. Potrzebowaliśmy impulsu, jakiejś fajnej akcji, może bramki kontaktowej. Widziałem, że zaczynali się na siebie denerwować, to był dobry znak, ale nie wykorzystaliśmy tego - skomentował Maciej Gębala.

Pełni swoich możliwości nie zaprezentowali m.in. Dean Bombac i Miha Zarabec, uznawani za jednym z najlepszych środkowych w Europie. Po tym duecie spodziewano się więcej niż ledwie kilku efektownych zagrań. - Dobrze wiedzieliśmy, co zagrają, byliśmy przygotowani na ich warianty. Często bazowali na indywidualnościach, szczególnie pokarał nas Blaż Blagotinsek, poza tym sporo bramek padło z kontr - dodał obrotowy reprezentacji.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar nie wybacza błędów. Jakub Przygoński jest kierowcą kompletnym

12 stycznia Polaków czeka mecz ze Szwajcarami. Gębala dobrze zdaje sobie sprawę z klasy przeciwników, kilku z nich, na czele z Andym Schmidtem, występuje w Bundeslidze. - Musimy przygotować się na starcie z twardą, niemiecką szkołą piłki ręcznej. Mają dwóch dobrych kołowych, Lucasa Meistera i Alena Milosevicia (kolegę klubowego Gębali z Lipska - przyp.red.). Przy świetnym Andym Schmidcie każdy obrotowy dodatkowo rośnie, lider idealnie obsługuje ich podaniami. Do tego dobrze zbudowany Lenny Rubin z Wetzlar, bramkarz Nikola Portner z Montpellier, który ostatnio rzadziej pojawiał się między słupkami - wylicza zawodnik SC DHfK Lipsk.

ZOBACZ: Zmiana w polskiej kadrze?

- Jeśli zagramy na poziomie z meczu ze Słowenią, to do samego końca będzie rozstrzygała się kwestia zwycięstwa ze Szwajcarią. Byłem zdziwiony ich wysoką porażką ze Szwedami (21:34), którzy wprawdzie przyjechali na turniej po złoto, ale moim zdaniem różnica między zespołami nie jest aż tak duża - zakończył Gębala

Komentarze (0)