Jedna za drugą, seryjnie, bez cienia zawahania. Po 42 minutach na koncie 12 bramek, czyli dokładnie tyle, ile rzucili zawodnicy beniaminka. Po 54 minutach 18 goli, czyli o jeden goli więcej niż dotychczasowy rekord Superligi Arkadiusza Moryty. Michał Daszek zawstydził Grupę Azoty Tarnów, nabijał sobie licznik jak na treningu. I to wszystko na stuprocentowej skuteczności!
Trafień mogło być więcej, gdyby trener Xavier Sabate nie zdecydował się ściągnąć kata tarnowian na ławkę i wpuścić na parkiet płocką młodzież.
Tak jak Daszek raz po raz znajdywał drogę do tarnowskiej bramki, tak wyglądał cały mecz. Dwa, trzy podania i już zawodnik Orlen Wisły stawał oko w oko najpierw z Patrykiem Małeckim, a następnie Dawidem Ciochoniem. Łatwość z jaką płocczanie rozklepywali defensywę gospodarzy była wystarczającym dowodem na różnicę miejsc dzieląca w tabeli obie ekipy.
Grupa Azoty gubiła się w bardzo prostych sytuacjach. Goście nie musieli nawet zbytnio się wysilać żeby doprowadzić czerwoną latarnię PGNiG Superligi do błędu. Niewykorzystane podwójne przewagi, przestrzelone trzy rzuty karne, przekroczenia linii, kroki. Tego było za wiele. Odnosiło się wrażenie, że uczestnik Ligi Mistrzów zagrał na maksymalnie pięćdziesiąt procent potencjału, a i tak stłukł na kwaśne jabłko beniaminka.
ZOBACZ WIDEO Napoli znalazło optymalne miejsce dla Piotra Zielińskiego? "Cenią go za całokształt, a nie tylko gole i asysty"
Grupa Azoty Tarnów- Orlen Wisła Płock 16:33 (7:15)
Grupa Azoty: Ciochoń, Małecki - Kowalik 5, Kużdeba 3, Pedryc 1, Tokuda 1, Dadej 3/2, Sanek, Niemiec, Landim, Jewuła, Wojdan, Grabowski 1, Grozdek, Kedzo 1, Kowalik, Tarcijonas 1
Orlen Wisła: Morawski, Kozłowski - Czapliński 1, Daszek 18/4, Jankowski, Matulić 2, Mierzwicki, Mihić 2, Mindegia 1, Mlakar 2, Ruiz 1, Sowul, Stenmalm 1, Susnja 3, Szita 2, Zdrahala