Sandra Spa Pogoń nie ma szczęścia do meczów ze Stalą we własnej hali (więcej o tym wydarzeniu tutaj). Portowcy wyraźnie nie lubią grać z tą drużyną. To była ich już trzecia przegrana z Czeczeńcami z rzędu (dwie wcześniejsze zanotowała w zeszłym sezonie). - Ja nie lubię grać w Szczecinie z każdym zespołem, który tutaj wygrywa - powiedział tuż po końcowej syrenie jeden Arkadiusz Bosy.
Obrotowy w krótkich słowach zdiagnozował przyczyny czwartej porażki z rzędu w rozgrywkach PGNiG Superligi Mężczyzn. - Jak już wcześniej powiedziałem, tyle piłek, które wyrzuciliśmy się w aut, to potem musi boleć. Popełniliśmy masę niewymuszonych błędów, daliśmy rywalowi w prezencie dużo piłek. Tak meczu się nie wygra - przyznał.
- Wydaje mi się, że w obronie graliśmy dobrze. Zabrakło koncentracji i dokładności w podaniach i przekazaniu piłki koledze stojącemu z boku. Wyrzucaliśmy je w aut, a goście rzucali z tego łatwe bramki. W obronie nie mogli nam zrobić większej krzywdy. Musimy walczyć dalej - skwitował autor 7 celnych rzutów dla Pogoni.
Gospodarzy boleć powinna postawa Miljana Ivanovicia. W pierwszej połowie zaliczył naprawdę dużo bloków, a i tak zawody skończył z bardzo dobrym wynikiem (10 trafieniami). - Z przebiegu mecz wcale bym tego nie powiedział. Ale chwała mu za to, że wchodziło. Mnie nie obchodzą jednak zawodnicy, którzy dobrze rzucają dla rywali, mnie obchodzą moi koledzy z zespołu. Mam nadzieję, że w przyszłym meczu to mój kolega rzuci 10 bramek i to my wygramy - skomentował Bosy.
15 marca Pogoń zmierzy się w hali przy ul. Twardowskiego 12b z ostatnią ekipą w tabeli Superligi, Grupą Azoty Tarnów. Beniaminek już na pewno przystąpi do walki o utrzymanie z ostatniej lokaty. Wygrana w tych zawodach może zapewnić szczecinianom udział w walce o mistrzostwo Polski (pod warunkiem, że Chrobry straci punkty przynajmniej w jednym z dwóch ostatnich meczów, a oba zagra w Głogowie: z Energą MKS-em Kalisz oraz Orlenem Wisłą Płock).
Czytaj także:
Sensacja w Zabrzu. Piotrkowianin ograł Górnika
ZOBACZ WIDEO: Paweł Zagumny zachwycony umową z Tauronem. "To wisienka na torcie"