Do 24 marca pierwszoligowcy mają czas na odniesienie się do niedawnego związkowego pisma, w którym z powodu pandemii koronawirusa padła propozycja zakończenia sezonu bez spadków i awansów. W skrócie - jakby rozgrywki w ogóle się nie odbyły, jesienią wszystko ma zacząć się od nowa w identycznym składzie. O ile dla zagrożonych drużyn to rozwiązanie ma rękę, o tyle najlepsi w I lidze są bardzo rozgoryczeni.
Jako pierwsza do sprawy publicznie odniosła się MKS Nielba Wągrowiec. - W opinii klubu taka możliwość zakończenia sezonu staje się krzywdząca dla zawodników, działaczy i sponsorów, którzy mocno walczyli o to, aby znaleźć się w tym miejscu, w którym są aktualnie, czyli miejscu dającym prawo ubiegać się o grę w PGNiG Superlidze w sezonie 2020/21. W naszej opinii władze Związku powinny zaprosić zwycięzców grup I ligi do walki o najwyższą klasę rozgrywkową w Polsce. Jednocześnie pozostałe zespoły powinny zostać sklasyfikowane zgodnie z zasadami rywalizacji sportowej.
Identycznego zdania jest Ostrovia Ostrów Wielkopolski, jej przedstawiciele podnoszą argument o rozegraniu większości sezonu (70 proc. spotkań). - Rozumiemy sytuację losową, jaka zaistniała, lecz nie jest to powodem, by nie nagradzać zawodników za trud ich pracy. Nasz zespół złożony jest wyłącznie z wychowanków, dla których na halę licznie przychodzą kibice. We wrześniu tego roku oddany zostanie nowy obiekt Ostrów Arena, w którym na mecze piłki ręcznej będzie mogło przychodzić ponad 2400 osób - podkreślają przedstawiciele klubu i zapewniają, że razem ze sponsorami są w stanie stanąć do walki o Superligę.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Za przyznaniem awansu optuje też KPR Legionowo, przypominając, że jeszcze w sezonie 2017/18 w Superlidze brało udział 16 zespołów. Zdaniem prezesa Dominika Brinovca, ewentualna decyzja ZPRP o braku awansów może w znacznym stopniu odbić się na funkcjonowaniu klubów.
Piłka znajduje się teraz po stronie związku i przede wszystkim Superligi, która nie planowała zwiększania liczby uczestników, zarówno w męskich, jak i damskich rozgrywkach. Najrozsądniejszym wyjściem wydaje się przyzwolenie na udział w procesie licencyjnym, który nie jest formalnością, a poważną przeszkodą dla większości aspirujących zespołów (począwszy o wymaganego 2,5 mln budżetu). Z drugiej strony powiększenie ligi (z Superligi prawdopodobnie nikt nie spadnie) wiązałoby się z przepełnieniem terminarza i ryzykiem konfliktu terminów, m.in. ze zreformowanymi europejskimi pucharami.
W najbliższych dniach poprosimy o komentarz przedstawicieli Superligi i związku.
ZOBACZ: Polski duet w rumuńskim klubie
ZOBACZ: Reprezentant Polski zdecydował o przyszłości