Echa kryzysu PGE VIVE w Europie. "Nie jesteśmy zaskoczeni"

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski

Decyzja Bertusa Servaasa o wycofaniu się ze sponsoringu PGE VIVE Kielce odbiła się szerokim echem w handballowej Europie. - Nie jesteśmy zaskoczeni - mówią nasi rozmówcy. Niektóre media szukają już nawet kieleckim zawodnikom nowych klubów.

W środę prezes Bertus Servaas podjął decyzję o wycofaniu się ze sponsorowania PGE VIVE Kielce. Na konferencji prasowej tłumaczył, że spowodowane jest to problemami jego firmy - VIVE Group.

Jednocześnie ogłoszono rozpoczęcie zbiórki na rzecz utrzymania w zespole najlepszych zawodników. Cel to 2,5 miliona złotych. Jeśli kwota nie zostanie zebrana, Kielce mogą opuścić najlepsi gracze. - Suma to dokładnie tyle, żebyśmy utrzymali obecny skład. Kontrakty już obniżyliśmy. To kwestia pytania, jaki poziom klubu chcemy mieć w Kielcach - mówił Holender z polskim paszportem.

Naturalne, że problemy kieleckiego klubu zostały zauważone przez europejskie media. Tak wyglądały niektóre nagłówki: niemiecki portal handball-world.news skupił się na tym, że "Kielce szukają sponsora", angielskojęzyczny handball-planet.com swój tekst tytułował zaś: "VIVE Group nie będzie finansować kieleckiego giganta", skupiający się na wschodnich ligach serwis handballfast.com środowe wydarzenia określił jako "finansowy cios dla klubu z Kielc", węgierski nemzetisport.hu podkreślił zbiórkę na rzecz klubu, a macedoński 24rakomet.mk krzyczał zaś: "Szok dla Kielc!". Większość portali przypomina, że to nie pierwszy raz, gdy kielecki klub zmaga się z problemami finansowymi, przypominając historię z 2018 roku, gdy klub musiał obciąć zawodnikom pensje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Bramkarz bohaterem!

O zdanie zapytaliśmy Duńczyka Rasmusa Boysena, zawodnika Elverum Handball, ale też właściciela portalu Handball Transfers oraz jednego z najpopularniejszych twitterowych kont o tematyce piłki ręcznej: - Nie jestem zaskoczony tym, co się stało. W ostatnich latach było wiele plotek dotyczących finansowej kondycji PGE VIVE. W naszych mediach nie pisze się za wiele o zagranicznych klubach, ale będąc dobrze zorientowanym, można było już o tym usłyszeć wcześniej. Teraz dodatkowo doszły problemy związane z koronawirusem, wiele innych klubów także musi zacisnąć pasa.

Identyczne podejście ma Niemiec Sascha Staat, gospodarz i producent programu "Kreis Ab", poświęconego handballowi za naszą zachodnią granicą. - To nie jest niespodzianka. Śledzę, co się dzieje w handballu. Informacje o kryzysie VIVE były już w 2018 roku, po konferencji prezesa Servaasa temat powrócił w naszych mediach.

Rozmawialiśmy też z Riccim Gjamovskim, redaktorem naczelnym macedońskiego portalu g-sport.mk. - Będąc wokół piłki ręcznej tak długo, można było przewidzieć, że coś podobnego stanie się w Kielcach. Przecież już kilka lat temu klub miał problemy. W dobie koronawirusa wiele klubów będzie się jeszcze zmagać z finansami, ale plotki o prawdopodobnym kryzysie w VIVE były u nas w nieoficjalnych rozmowach wiadome od ponad miesiąca.

Macedończyk jest jednak dobrej myśli: - Nie sądzę, żeby to miało duży wpływ na klub. Albo przynajmniej mam taką nadzieję. Bertus Servaas będzie musiał znaleźć inną taktykę, by pozyskać pieniądze. Będzie potrzebował pomocy z każdej ze stron. Jestem wręcz pewien, że VIVE przejdzie przez to bez większych szkód. Pół miliona euro nie powinno być problemem, gdy reprezentujesz 38-milionowy naród. Ale ludzie wokół, firmy i rządzący powinni wiedzieć, że Servaas potrzebuje pomocy. Działa na rzecz klubu od bardzo długiego czasu i kiedyś to się może skończyć. Trzeba działać, zanim będzie za późno.

Rodacy Gjamovskiego z konkurencyjnego portalu 24rakomet.mk nie są już jednak takimi optymistami i w artykule "Rozpoczął się pościg po graczy Kielc" zasugerowali, gdzie mogą trafić kieleccy zawodnicy, jeśli Bertusowi Servaasowi nie uda się ich zatrzymać. I tak o Igora Karacica bardzo mocno zabiegać ma ponoć Vardar Skopje, a do gry włącza się jeszcze Telekom VeszpremAlex Dujshebaev ma mieć oferty z FC Barca Lassa oraz THW Kiel, a Artsiom Karalek z Paris Saint-Germain HB oraz ponownie Dumy Katalonii. Powrót do Bundesligi może zaliczyć Andreas Wolff, choć nie czeka na niego podobno żadna oferta z topowego klubu. Trener Tałant Dujszebajew ma być kuszony za to nie tylko przez reprezentację Rosji, ale też CSKA Moskwa. Do wszystkich tego typu plotek trzeba podejść jednak z dużą rezerwą.

Macedończycy w tematyce problemów finansowych wielkich klubów są ekspertami. Od lat spod topora uciekał Vardar Skopje, gdy jego kapryśny właściciel Sergey Samsonenko co rusz opuszczał i wracał do klubu. - Jak pisał Tołstoj: "Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób". Sytuacji Vardaru i VIVE nie można porównywać - zaczął Gjamovski, gdy poprosiliśmy o zestawienie ze sobą obu przypadków.

- Samsonenko zainwestował w klub tak dużo, stworzył taki budżet, że gdy zaczął się kryzys i odszedł, nikt nie mógł pomóc. Teraz nie ma już go w klubie, spłacił długi, jakie wypracował i to tyle. Klub przejął nowy-stary prezes Mihajlo Mihajlovski, w klubie zostali m.in. Dibirov i Stoiłow, ale budżet nie będzie nawet podobny. Już ćwierćfinał Ligi Mistrzów będzie dla nas sukcesem.

Wracając do VIVE, wszyscy, których zapytaliśmy, podkreślają, jak ważne na mapie handballowej Europy są Kielce. Rasmus Boysen: - Mam nadzieję, że w Kielcach pozostanie klub na wysokim międzynarodowym poziomie. Dla dobra piłki ręcznej. To bardzo ważne, bo według mnie Kielce i Polska są istotne na mapie handballu. Polska to wielki kraj, który ma duże tradycje w piłce ręcznej i potrzeba, by były u was wciąż wielkie kluby i wielcy zawodnicy. Dlatego mam nadzieję, że VIVE przetrwa jako topowy klub na kolejne lata.

Staat: - To duży, smutny news dla piłki ręcznej. Jeśli VIVE nie uzbiera pieniędzy, sprzeda zawodników, np. Karacica do Vardaru, stracicie bardzo dużo jakości. To nie byłoby dobre dla handballlu.

Gjamovski: - Wiele lat temu, gdy VIVE biło się z Metalurgiem, mówiłem: "W Kielcach robią to, co my powinniśmy robić. Ściągają zasłużonych Polaków z granicy, mądrze kupują, rozwijają się krok po kroku". Kiedy wygrali Ligę Mistrzów, wiadomo było, że to słuszna droga. VIVE nie tylko weszło na najwyższy poziom, ale się na nim utrzymało. Klub może służyć jako przykład. Nigdy nie byłem szczęśliwy, gdy macedońskie kluby trafiały na VIVE! To oczywiście komplement.

Na koniec dzielą się natomiast pierwszym skojarzeniem po usłyszeniu nazwy "VIVE Kielce": Duńczyk: - Kiedy myślę o VIVE, myślę o niesamowitych kibicach, którzy robią świetną atmosferę czy to u siebie, czy w Kolonii; o klubie, którzy przez lata stanowił o czołówce europejskiej piłki ręcznej, mając w swoich szeregach znakomitych graczy.

Kończy zaś macedoński dziennikarz: - Byłem w Kielcach dwa razy i zauważyłem, że klub to symbol miasta. Jeśli w Macedonii myślimy "Kielce", widzimy żółtą koszulkę, pewnie 90 proc. Macedończyków tak ma.

I oby to się szybko nie zmieniło.

Obserwuj autora na Twitterze lub czytaj jego pozostałe teksty!
Czytaj także: Transfery w Orlen Wiśle Płock!

Źródło artykułu: