Zaczęło się dosyć nerwowo. Obie ekipy popełniały błędy techniczne nie mogąc zdobyć bramki. Pierwsze przełamały się Polki za sprawą Joanny Szarawagi. Dobre interwencje notowała w bramce Adrianna Płaczek. Pomagała jej w tym mocna i skuteczna obrona koleżanek z pola. Biało-Czerwone nieznacznie prowadziły, mimo, że nie wykorzystały gry w przewadze. Reprezentantki Szwecji miały z kolei w tym fragmencie gry spore problemy z celnością rzutów. W 19. minucie było 7:5 dla naszych.
Jednak gospodynie po błędach Polek i obronach bramkarki objęły prowadzenie. Znowu dała o sobie znać przegrany okres gry z przewagą jednej zawodniczki. Znów Płaczek ratowała zespół w trudnych sytuacjach. Do przerwy jedną bramką prowadziły Szwedki.
Co warto zauważyć w pierwszej połowie całkiem przyzwoicie w grze reprezentacji Polski funkcjonowała współpraca z obrotowymi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprinterzy w szoku! Tego na mecie nie spodziewali się
Drugą połowę zawodniczki trenera Arne Senstada rozpoczęły od starty dwóch bramek. Zdecydowały brak szczęścia w ataku i niefrasobliwość w obronie. Zawodziła Patrycja Świerżewska. Na zdobycie pierwszego trafienia po przerwie Biało-Czerwone potrzebowały ponad siedmiu minut. Na ich szczęście Trzy Korony też zanotowały przestój i utrzymywał się bliski kontakt bramkowy. Polki mozolnie odrabiały straty i w 43. minucie wyrównały (13:13). Mało tego! Chwilę potem po golu Joanna Drabik z koła wyszły na prowadzenie.
Wystarczyło jednak kilka kolejnych błędów technicznych Polek i Szwedki odzyskały rytm gry, rzucając cztery bramki z rzędu. Zawodniczki Thomasa Axnera za łatwo trafiały z ataku pozycyjnego. Udało im się dowieźć wygraną do końcowej syreny.
Zobacz także:
Azoty Puławy za burtą Ligi Europejskiej -->
Liga Mistrzów. Łomża VIVE Kielce zagra w Norwegii -->
Polska - Szwecja 19:21 (9:10)
Polska:
Płaczek, Gawlik - Grzyb 4, Drabik 4, Górna 3, Galińska, Łabuda 1, Kobylińska 2, Gęga 3, Nosek 1, Szarawaga 1, Świerżewska, Rosiak, Niewiadomska, Wołoszyk, Nocuń