PGNiG Superliga. Stal Mielec wymęczyła wygraną w Gdańsku. Zbyt dużo błędów Torus Wybrzeża

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Dawid Nilsson
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Dawid Nilsson
zdjęcie autora artykułu

Torus Wybrzeże Gdańsk w meczu ze Stalą popełniło aż 15 błędów własnych i przegrało z mielczanami 26:27. Drużyna gości zbudowała swoją przewagę na samym początku i mimo wielu prób gospodarzy nie przegrywała ani przez sekundę.

Mecz w Gdańsku rozpoczął się doskonale dla mielczan. Drużyna prowadzona przez Dawida Nilssona, legendę Wybrzeża korzystała z prostych błędów gospodarzy. Katem swojej byłej drużyny był m.in. Hubert Kornecki, a po bramce Miljan Ivanovicia było 0:4.

Torus Wybrzeże Gdańsk późno wrócił od gry, jednak zespół Krzysztofa Kisiela potrafił bardzo szybko odrabiać straty. Gdy przy stanie 5:6 rzucał Mateusz Wróbel, Krystian Witkowski obronił ważny rzut, nie pozwalając dojście Torus Wybrzeża do remisu.

Ponownie drużyna z Podkarpacia zdołała jednak zbudować swoją przewagę. Gdy trafił Marek Monczka, ekipa Dawida Nilssona prowadziła już 11:7. W tym momencie Krzysztof Kisiel poprosił o czas.

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce". Jan Błachowicz bohaterem hitowej walki w UFC? "To tylko kwestia terminu"

Gdańszczanie zaczęli powoli odrabiać straty, a do tego gdy przy rzucie Kamila Adamczyka mocno za rękę rozgrywającego pociągnął Kornecki, sędziowie pokazali mu czerwoną kartkę. Gdańszczanie grali jeszcze przed przerwą w podwójnej przewadze, jednak ten fragment przegrali. Popełniali dużo błędów własnych i I połowę przegrali 12:15.

Drugą połowę doskonale zaczęło Torus Wybrzeże, które już po trzech minutach mogło remisować! Piłkę przy kontrataku zgubił jednak Franco Daniel Gavidia. Pół minuty później skuteczny był już Kelian Janikowski i Dawid Nilsson przy stanie remisowym poprosił o czas.

Stal gubiła się w ataku, a dobrze w bramce Torus Wybrzeża grał Przemysław Witkowski. Gdańszczanie jednak również nie grali idealnie w ofensywie i tylko dlatego szybko nie wyszli na prowadzenie. Do tego zawodnicy Torus Wybrzeża zaczęli popełniać błędy i znów trzybramkową przewagę zbudowali goście.

Przez cały czas Torus Wybrzeże dążyło do odwrócenia sytuacji na boisku, jednak co chwila w momencie gdy gospodarze dochodzili do rywala, Stal zdobywała ważne bramki. Do tego na 6 minut przed końcem kontuzji doznał Mateusz Wróbel. Gdańszczanie popełniali dużo błędów indywidualnych. Przy stanie 24:25, ważną bramkę rzucił Ramon Oliveira. Szybko odpowiedział Mateusz Jachlewski, przy jednobramkowym prowadzeniu Dawid Nilsson poprosił o czas na 25 sekund przed końcem.

Gospodarze wyszli obroną "każdy swego", ale nie powstrzymali Ivanovicia, który rzucił kluczową bramkę. Torus Wybrzeże, które popełniło podczas meczu aż 15 błędów przegrało 26:27 i to Stal zdobyła niezwykle ważne punkty w walce o utrzymanie.

Torus Wybrzeże Gdańsk - SPR Stal Mielec 26:27 (12:15)

Torus Wybrzeże: Chmieliński (9/27 - 33%), P.Witkowski (4/13 - 31%) - Adamczyk 8, Wróbel 5, Papaj 5, Janikowski 3, Jachlewski 3, Filipowicz 1, Kosmala 1 oraz Gavidia, Sulej, Gądek. Karne: 0/1. Kary: 10 min. (Gądek 4 min., Kosmala, Filipowicz, Adamczyk - po 2 min.).

Stal: K.Witkowski (5/25 - 20%), Andelić (5/11 - 45%), Wiśniewski (0/1 - 0%) - Kornecki 5, Wołyncew 4, Monczka 4, Ivanović 4, Petrović 3, Oliveira 3, Wilk 2, Chodara 1, Janyst 1 oraz Krycki, Krupa. Karne: 2/3. Kary: 6 min. (Kornecki 2 min. - cz.k., Ivanović, Janyst - po 2 min.).

Czytaj także:  Zawrotne tempo Grupy Azoty Tarnów Powiew emocji w Płocku

Źródło artykułu:
Czy Torus Wybrzeże utrzyma się w PGNiG Superlidze?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)