Co prawda w rundzie zasadniczej więcej o sześć punktów zdobył Piotrkowianin, jednak zespół z województwa łódzkiego przegrał sześć ligowych meczów z rzędu. W tym czasie Energa Wybrzeże zdobyło 12 punktów. W sobotę od początku to gdańszczanie prowadzili minimalnie, jednak od stanu 3:4, zaczęli popełniać fatalne w skutkach błędy, kilka razy zbyt nerwowo wykonywali kontrataki.
Zawodnicy Piotrkowianina "poczuli krew" i w bardzo szybkim tempie zbudowali przewagę. Gdy dobrze kontratak wykończył Paweł Kowalski, na tablicy wyników było już 7:4 i Patryk Rombel poprosił o czas. Przez kilka minut wiele się nie zmieniało. Gdy w 17 minucie trafił Marcin Matyjasik, gospodarze prowadzili 9:6. Od tego momentu jednak mecz wyglądał zupełnie inaczej.
Energa Wybrzeże Gdańsk zaczęło grać skutecznie, kilka piłek odbił Amine Bedoui, a w szeregach Piotrkowianina pojawiła się duża nerwowość. Jeszcze w 25 minucie było 12:11 i chociaż nieco lepsze poprzednie minuty mieli goście, nikt nie mógł się spodziewać tego, jakim wynikiem zakończy się ta połowa.
Zawodnicy znad morza, którzy miesiąc temu wygrali u siebie z Piotrkowianinem aż 35:20 zaczęli grać bardzo skutecznie w obronie i z tego wychodziły łatwe akcje w ataku. Skuteczny był Jakub Powarzyński, a wynik spotkania rzutem przez całe boisko ustalił Bedoui, rzutem na kilka sekund przed końcem. Na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 12:16, a ta połowa mogła się skończyć jeszcze bardziej kuriozalnie, gdyż 2 sekundy przed końcem znów piłka znalazła się w rękach Bedouiego, który ponownie trafił przez całe boisko, jednak piłka wpadła do bramki już po syrenie.
Po zmianie stron Piotrkowianin wciąż grał bardzo słabo w ataku i chociaż skuteczność gdańszczan nie była już tak wysoka, wynik był wciąż wysoki. Gdy trafił Maciej Papina, przy wyniku 13:18 Michał Matyjasik poprosił o drugi czas w tym meczu.
Energa Wybrzeże po chwili, po rzucie Rafał Stępień prowadziła już różnicą sześciu bramek, ale gospodarze zaczęli odrabiać straty i gdy trafił aktywny w ataku Filip Surosz, na 19 minut przed końcem było już tylko 18:21 i wszystko było jeszcze możliwe. W momencie, w którym gospodarze mogli zacząć odrabiać straty, gdańszczanie rzucili trzy bramki w krótkim odstępie czasu i gdy dwa razy z rzędu na listę strzelców wpisał się Stępień, było już 18:24.
Mijały kolejne minuty, a prowadzenie Energi Wybrzeża było coraz pewniejsze. Na 11 minut przed końcem, po kontrze wykorzystanej przez Mateusza Jachlewskiego, trener Matyjasik przy stanie 21:28 wykorzystał ostatnią przerwę na żądanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor NBA nie przestaje zadziwiać. Jak on to trafił?
Nie przyniosło to jednak skutku. Do końca gdańszczanie kontrolowali sytuację na boisku. Co prawda ostatnie cztery bramki zdobyli gospodarze, ale tylko zmniejszyli straty. Ostatecznie przyjezdni zwyciężyli 33:29. Energa Wybrzeże ma tym samym już 10 punktów przewagi nad ostatnim w tabeli Zepter KPR-em Legionowo, tyle samo punktów co MKS Zagłębie Lubin i tylko trzy mniej od Piotrkowianina. Z taką grą trudno przypuszczać, by było to ostatnie zwycięstwo drużyny z Gdańska. Piotrkowianin ma już siedem porażek z rzędu i jego przewaga nad miejscem barażowym topnieje z tygodnia na tydzień.
Piotrkowianin Piotrków Trybunalski - Energa Wybrzeże Gdańsk 29:33 (12:16)
Piotrkowianin: Chmurski (7/29 - 24%), Kot (1/9 - 11%) - Matyjasik 7, Żyszkiewicz 5, Krajewski 4, Surosz 4, Makowiejew 3, Mosiołek 1, Filipowicz 1 oraz Szopa, Dróżdż, Grzesik, Pożarek, Wawrzyniak
Karne: 2/3.
Kary: 10 min. (Żyszkiewicz, Wawrzyniak - po 4 min., Mosiołek 2 min.).
Energa Wybrzeże: Bedoui (11/35 - 31%), Poźniak (0/5 - 0%) - Jachlewski 6, Milicević 5, Papina 4, Pieczonka 4, Stępień 3, Powarzyński 2, Góralski 2, Peret 2, Domagała 1, Papaj 1, Zmavc 1, Niedzielenko 1 oraz Tomczak, Siekierka.
Karne: 2/4.
Kary: 6 min. (Jachlewski, Zmavc, Pieczonka - po 2 min.).
Czytaj także:
MKS zabezpieczył ważną pozycję