Pod koniec maja SPR Asseco BS Lublin poinformował, że podpisał kontrakt z Alesią Mihdaliovą. 29 maja jednak taka sama wiadomość pojawiła się na stronie elbląskiego Startu. Wobec takiego obrotu sprawy powstało ogromne zamieszanie. Okazało się, że Białorusinka złożyła podpis pod dwoma umowami. Kierownik klubu z Elbląga, któremu bardzo zależało na pozostaniu zawodniczki w Starcie próbował porozumieć się z władzami SPR-u. Rozmowy zakończyły się jednak bez powodzenia. Oba kluby zapewniały jednocześnie, że racja leży po ich stronie.
Sytuacja zmieniła się na początku lipca kiedy to Komisja Zmiany Barw Klubowych ZPRP zadecydowała o wydaniu certyfikatu transferowego klubowi z Lublina co w zasadzie kończyło ten spór i potwierdzało, że jest ona jego zawodniczką. Sama Mihdaliovia nie przyjęła go jednak do wiadomości i stawiła się na pierwszym treningu Startu. Wtedy to Andrzej Wilczek zapowiedział, że jeśli nie pojawi się w SPR-ze w ciągu tygodnia, zostanie zawieszona. W związku z takim obrotem sprawy zdecydowała się ona na przystąpienie do rozmów z klubem, które to zakończyły się pomyślnie dla obu stron. Białorusinka od soboty jest już w Lublinie gdzie nadrabia zaległości treningowe i czeka na przyjazd swojej nowej drużyny ze zgrupowania w Kościerzynie.
Jedynym pytaniem pozostaje teraz to, jak po tym zamieszaniu odnajdzie się w zespole Alesia Mihdaliova a także to, jak zostanie ona przyjęta przez zawodniczki, sztab szkoleniowy oraz kibiców, którzy na pewno będą pamiętać jej zachowanie.