Ci, którzy oglądali inauguracyjne starcie z Norweżkami, a potem zasiedli do meczu z Rumunkami, musieli przecierać oczy ze zdumienia. Na boisko wyszła zupełnie inna drużyna, charakterna, bardziej odważna i przede wszystkim bardziej pomysłowa. To nie było jednostajne tempo z nieudanego występu z Norweżkami.
Polki zaskoczyły Rumunki, drużynę grającą przecież o wyższe cele. Wychodziło prawie wszystko, a to nie tak, że rywalki podawały piłkę na srebrnej tacy. Szkoda tylko, że ten entuzjazm trwał ledwie 30 minut. Prowadzenie 15:11 pozostało miłym wspomnieniem, ostatni kwadrans należał do Rumunek, które wykorzystywały liczne błędy Biało-Czerwonych.
Porażka 24:28, zwłaszcza w takich okolicznościach, mogła zaboleć, ale przynajmniej Polki wysłały sygnał w świat, że nie są dostarczycielem punktów. Zespół Arne Senstada jest pod ścianą, co nie oznacza zupełnie beznadziejnej sytuacji. Zwycięstwo z Niemkami to podstawowy warunek, który może dać awans do II rundy. Dużo zależy też od postawy Rumunek z niezwykle mocnymi Norweżkami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką
Remis lub wygrana Rumunek w starciu z Norweżkami od razu zapewni Biało-Czerwonym wyjście z grupy (przy założeniu zwycięstwa z Niemkami). W razie porażki Rumunek między trzema zespołami powstanie mała tabela, która będzie uwzględniać bilans bramkowy. Kadra Arne Senstada musi pokonać Niemki czterema bramkami, by wejść do II rundy.
Łatwo pisać o ogrywaniu Niemek, ale to przeciwnik co najmniej równie wymagający jak Rumunki. Nie zmieniają tego nawet wyniki reprezentacji z ostatnich wielkich turniejów. Pomimo obecności wielu zawodniczek z czołowych klubów Europy, Niemki od ponad dekady nie załapały się do strefy medalowej. Teraz kadra została jeszcze "wzmocniona" trenerem Henkiem Groenerem, który przez ostatnie dni musiał pozostawać w izolacji. Podopieczne chyba potrzebują pomocy, bo z Norweżkami zagrały słabo i zostały rozbite aż 42:23.
Niemcy - Polska / 7.12.2020, godz. 18.15
ZOBACZ:
Ulga w Tarnowie po zwycięstwie
Wielki pech lidera Duńczyków