PGNiG Superliga Kobiet. Rewelacja sezonu nie zwalnia tempa. Piotrcovia Piotrków Tryb. już na podium

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: mecz MKS Perła Lublin - MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: mecz MKS Perła Lublin - MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski

Piotrcovia Piotrków Trybunalski nie zawodzi w PGNiG Superlidze Kobiet. W 12. kolejce przyjezdne bez żadnego problemu ograły przedostatni w tabeli Start Elbląg 37:26. Ekipa Krzysztofa Przybylskiego będzie walczyć w tym sezonie o medale.

Trener Andrzej Niewrzawa miał niezły ból głowy przed spotkaniem z tegoroczną rewelacją rozgrywek w PGNiG Superlidze Kobiet. Piotrkowianki mają już na rozkładzie mistrzynie Polski, MKS Perłę Lublin (34:29) czy też aktualnego lidera tabeli, Zagłębie Lubin (5:3 po rzutach karnych). W Elblągu to właśnie MKS Piotrcovia była faworytem.

Ranga spotkania trochę dała się we znaki gospodyniom, które do przerwy trafiły zaledwie 12 razy. Zanotowały przy tym aż 9 strat. Duży problem Startu stanowiła też wysoka liczba niecelnych rzutów. Jedynie do Joanny Wagi nie można było mieć większych zastrzeżeń. Środkowa rozgrywająca zdobyła w sumie niemal połowę bramek dla swojej drużyny i to przy stuprocentowej skuteczności (5/5).

Zespół dowodzony przez Krzysztofa Przybylskiego miał znacznie więcej atutów w ofensywie. Dużo było grania do skrzydeł, gdzie ze swoich zadań wywiązywały się Oktawia Płomińska (od nowego sezonu zawodniczka Perły - więcej o tym tutaj) oraz Daria Szynkaruk. Kiedy jednak było potrzeba, rzutami z drugiej linii straszyła chociażby Romana Roszak (kolejna reprezentantka Polski w Piotrcovii). Stanęło na 17 celnych rzutach gości i dobrych nastrojach przed drugą połową.

ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie ma wyjścia. "Pomoc od rządu praktycznie nie istnieje"

Po zmianie stron przewaga przyjezdnych jeszcze wzrastała. Duży wpływ miała na to postawa między słupkami Karoliny Sarneckiej. Elblążanki grały wyjątkowo pasywnie w obronie. Rywalki raz po raz wychodziły na czyste pozycje. Dopełnieniem niemocy gospodyń były zupełnie niewidoczne bramkarki. W 40. minucie wynik meczu brzmiał już 15:24. Raz przy rzucie karnym zawiodła Waga (pierwsza pomyłka), ale i tak jej dyspozycja była godna pochwały. Cóż z tego, kiedy jej koleżanki nie potrafiły jej dorównać.

Na długo przed końcem Piotrcovia mogła już sobie dopisać 3 "oczka". Nie było bowiem możliwe, aby w 12 minut stracić aż 11 bramek. Sportowy cud się nie zdarzył. Za to pogrom miejscowych już owszem. I to nawet pomimo faktu, że Przybylski dał szansę zmienniczkom. Komplet punktów pozwolił drużynie awansować na 3. lokatę w Superlidze (przy 7 wygranych i 4 porażkach). Identyczny bilans miała trzecia do tej pory Perła.

Gwoli uzupełnienia dodajmy, że w 60. minucie po zdobyciu bramki pechowo upadła na parkiet Paulina Stapurewicz. Wyglądało to bardzo poważne. Ucierpiało jej prawe kolano. Nie była w stanie zejść z parkietu o własnych siłach. Dla Startu to już prawdziwy koszmar.

PGNiG Superliga Kobiet, 12. kolejka:

EKS Start Elbląg - MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski 26:37 (12:17)

Start: Kepesidou, Pająk - Choromańska, Świerczek 3, Waga 10 (2/3), Bojcić 2, Gędłek 1, Szczepanik 1, Pękala 3, Agović, Stapurewicz 2, Rancić 4 (0/1).
Karne: 2/4.
Kary: 8 min. (Szczepanik, Agović, Stapurewicz, Rancić - 2 min.).

Piotrcovia: Opelt, Sarnecka - Płomińska 7, Zaleśny 2, Drażyk 3 (2/2), Klonowska 5, Roszak 7, Więckowska 2, Szynkaruk 2, Charzyńska 1, Trawczyńska 4 (2/2), Abramowicz 2 (0/1), Macedo 2.
Karne: 4/5.
Kary: 14 min. (Zaleśny, Klonowska, Roszak, Więckowska, Szynkaruk, Charzyńska, Trawczyńska - 2 min.).

Sędziowie: M. Orzech, R. Orzech (obaj z Brodnicy).
Widzów: bez udziału publiczności.

Czytaj także:
--> Poznamy trzech kolejnych ćwierćfinalistów mistrzostw świata?

Komentarze (2)
avatar
eb
23.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ostra jazda :) 
avatar
Grieg
23.01.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jak tak dalej pójdzie, to Niewrzawa i Kotwicki będą musieli sami wspomóc swoje zawodniczki na parkiecie - w środę urazów nabawiły się Cygan i Shupyk, a dzisiaj Stapurewicz.