Zawodnicy Torus Wybrzeża Gdańsk nie położyli się przed Łomżą Vive Kielce i do 36. minuty eksportowy polski zespół, który przyjechał w eksperymentalnym składzie nie potrafił wyjść na prowadzenie. - To był na pewno jeden z naszych lepszych meczów z tą drużyną, ale z tego co pamiętam, w ubiegłym sezonie również udało się wygrać jedną połowę z kielczanami. Teraz udało nam się dobrze zagrać w obronie. W I połowie nie było tak wielu błędów własnych, w drugiej było ich więcej i kielczanie odskoczyli nam niestety w końcówce. Jesteśmy jednak bardzo zadowoleni z tego meczu - powiedział Kamil Adamczyk, rozgrywający klubu z Gdańska w rozmowie z WP SportoweFakty.
Na 20 minut przed końcem, w grze gdańszczan pojawiła się nerwowość. To spowodowało szybki odjazd ekipy z Kielc. - Trochę nerwowości mogło się pojawić, z czego wynikały błędy własne. Na drugą połowę każdy wyszedł w pełni skoncentrowany, ale w okolicach 40. minuty rywale odskoczyli nam na dwie bramki różnicy. Nie mogliśmy sobie z tym poradzić i Łomża Vive powiększała przewagę, w końcówce wróciliśmy na swój poziom - zauważył Adamczyk.
Szans na pokonanie kielczan walczące o utrzymanie Torus Wybrzeże nie miało. To dobry rywal na początek batalii o zachowanie miejsca w lidze. - To był jeden z najlepszych rywali, których moglibyśmy dostać na początku drugiej rundy. Po okresie przygotowawczym jesteśmy teraz w stanie określić na jakim jesteśmy poziomie i do czego musimy dążyć, bo to najlepszy zespół w Polsce - przyznał rozgrywający.
Gdańszczanie w dobrych nastrojach przystępują do dalszej części sezonu. - Na pewno teraz cały zespół nabrał więcej pewności siebie i łatwiej będzie nam grać kolejne mecze, które nam zostały. Przed nami cała kolejna runda, do tego zaległy mecz z Azotami Puławy. Wszystko idzie w dobrą stronę - podsumował Kamil Adamczyk.
Czytaj także:
Kamil Syprzak przed meczem z Łomżą Vive
Egipcjanin dołączył do Orlenu Wisły
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej