Spotkanie w Kwidzynie rozpoczęło się zgodnie z planem. Azoty Puławy, trzecia siła polskiej ligi, zaczęły mecz od rzucenia trzech bramek i po trafieniu Łukasza Rogulskiego w 7. minucie, było już 3:0. Puławianie na tyle dobrze spisywali się w defensywie, że MMTS nie potrafił nawet oddać celnego rzutu na bramkę Wadima Bogdanowa.
W końcu jednak drużyna Bartłomieja Jaszki zaczęła odrabiać straty. Mimo czerwonej kartki dla Ryszarda Landzwojczaka, MMTS po rzucie Arkadiusza Ossowskiego wyrównał w 16. minucie, a następnie wyszedł na prowadzenie! W ekipie gospodarzy skuteczny był Jędrzej Zieniewicz i nieoczekiwanie to MMTS zaczął przeważać.
Na pięć minut przed końcem kwidzynianie prowadzili już 11:9. Obie drużyny do samego końca pierwszej połowy grały jednak na równym poziomie. Przy stanie 13:13, dwaj zawodnicy gospodarzy zostali ukarani za przewinienia w przeciągu 13 sekund. Azoty ponownie wróciły na prowadzenie po celnym rzucie karnym Andrija Akimienki. Grająca w dwuosobowym osłabieniu drużyna MMTS-u do samej syreny miała piłkę. Rzut wolny bezpośredni Zieniewicza nie przebił się przez puławski mur i na drugą połowę zespoły wychodziły przy wyniku 13:14.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
Początek tej części był niezwykle wyrównany. W końcu jednak zawodnicy z Puław zdołali mozolnie zbudować trzybramkową przewagę, która miała miejsce po trafieniu Pawła Podsiadły w 43. minucie. Gdy wydawało się, że bardziej doświadczeni zawodnicy zaczną budować już tylko swoją przewagę, znów doszło do zrywu w zespole gospodarzy.
MMTS grał z dużą wiarą w zwycięstwo, a goście nie potrafili "sprzedać" swojego potencjału i gdy na trzy minuty przed końcem trafił Wiktor Jankowski, na tablicy wyników widniał już rezultat 24:25! Wszystko było możliwe tym bardziej, że karą dwóch minut ukarany został Dawid Dawydzik.
MMTS mógł zrobić wszystko, jednak gospodarze zaczęli popełniać błędy, a katem kwidzynian okazał się Bartosz Kowalczyk, zdobywając dwie bramki z rzędu. Wynik rzutem "od niechcenia" ustalił na dwie sekundy przed końcem Łukasz Rogulski. KS Azoty wygrały 29:25, MMTS po czterobramkowej porażce może sobie pluć w brodę. Puławianie po tym spotkaniu mogą nosić na rękach Andrija Akimienkę, który przez całe spotkanie rzucił 10 bramek, robiąc różnicę na boisku.
MMTS Kwidzyn - KS Azoty Puławy 25:29 (13:14)
MMTS: Matlęga (4/21 - 19 proc.), Dudek (1/12 - 8 proc.) - Zieniewicz 5, Ossowski 4, Szyszko 4, Grzenkowicz 3, Jankowski 3, Nastaj 2, Guziewicz 1, Potoczny 1, Orzechowski 1, Landzwojczak 1 oraz Przytuła, Krieger, Peret, Kutyła.
Karne: 4/4.
Kary: 8 min. (Landzwojczak 2 min. - cz.k., Przytuła 4 min., Peret 2 min.).
KS Azoty: Bogdanow (1/10 - 10 proc.), Zembrzycki (1/12 - 8 proc.), Borucki (2/7 - 29%) - Akimienko 10, Jurecki 6, Rogulski 3, Kowalczyk 2, Dawydzik 2, Szyba 2, Łangowski 1, Podsiadło 1, Gumiński 1 oraz Velkavrh, Seroka, Jarosiewicz, Przybylski.
Karne: 3/3.
Kary: 8 min. (Dawydzik 4 min., Łangowski, Przybylski - po 2 min.).