PGNiG Puchar Polski. Udowodniły swoją wyższość. Po 3 latach znowu powalczą o złoto

WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Anna Mączka
WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Anna Mączka

Młyny Stoisław pożegnały się już z rozgrywkami w PGNiG Pucharze Polski. Koszalinianki przegrały w półfinale z MKS-em Perłą Lublin 20:33. Tym samym ekipa Moniki Marzec po 3 latach znowu zagra o złoto.

Mistrzynie Polski przyjechały do Koszalina bez dwóch ważnych osobistości. Marzec nie mogła skorzystać z Jaqueline Anastacio oraz Kingi Achruk, czyli 2 nominalnych środkowych rozgrywających. Podobny problem miał Waldemar Szafulski. Z tą różnicą, że Młyny Stoisław bez Pauli Mazurek grały już przez dłuższy czas, więc miały możliwość wypracowania innych schematów.

Dodajmy, że lublinianki właśnie od półfinału zaczęły rywalizację o puchar Polski. Tak się złożyło, że przed przerwą reprezentacyjną obie ekipy walczyły o ligowe punkty w PGNiG Superlidze Kobiet (22:30). Wtedy pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Początkowo zapowiadało się na powtórkę. Zwłaszcza, gdy spojrzy się na postawę Aleksandry Krebs oraz Weroniki Gawlik. To dwie zdecydowanie najjaśniejsze postaci w tamtym czasie. Niski wynik (3:3) po niespełna kwadransie był efektem także zbyt dużej liczby błędów własnych z obu stron. Dorobek bramkowy koszalinianek wziął się z 3 kontr, a rywalek z 1 ataku pozycyjnego i z 2 dobrze wykonanych rzutów karnych.

Szybciej niemoc przełamały przyjezdne. Przede wszystkim poprawiły grę w obronie. Do pewnego momentu wykorzystały luki w koszalińskiej defensywie. A tym drugim brakowało szczęścia. Jak już udało się wyjść sam na sam z Gawlik, to albo kończyło się na słupku, albo na jakimś otarciu piłki o nogi lubelskiej bramkarki. To tak w uproszczeniu.

ZOBACZ WIDEO: Czy to jest ten sezon Developresu SkyRes Rzeszów? Jelena Blagojević: Było ostro w szatni

Na 5 minut przed końcem pierwszej połówki tablica świetlna wskazała już stan 6:11, a to wcale nie był koniec. Ekipa Marzec była bardzo bliska udanego rewanżu za spotkanie sprzed roku. Wtedy to Młyny weszły do finału właśnie kosztem Perły (24:20).

Choć po zmianie stron przyjezdne nie podkręcały tempa i tak powiększały przewagę. Nie pomogło wejście między słupki Natalii Filończuk - manewr, który Szafulski zaczął od pewnego czasu z powodzeniem stosować. Miała ona tym trudniejsze zadanie, że często stawała oko w oko z którąś z lubelskich szczypiornistek (po kontrach bezpośrednich). Gospodynie za rzadko korzystały z Hanny Rycharskiej. Z drugiej jednak strony obrotowa miała bardzo mało miejsca. Rywalki skupiały się na pilnowaniu centralnej strefy przy 6 metrze.

W ostatni kwadrans przyjezdne wchodziły już z bardzo dużym spokojem. Tylko jakiś niewyobrażalny przestój mógł zaprzepaścić ich dotychczasową zdobycz (12:23). Nic jednak na to nie wskazywało. Nawet luz, jaki w pewnym momencie opanował najskuteczniejszą tego dnia Martę Gęgę. "Siódemkę" wykonała jakby od niechcenia, ale za to efektownie. Perła kontrolowała zawody do samego końca. W walce o złoto lublinianki zmierzą się z Zagłębiem Lubin (ograło Start po karnych 3:2).

PGNiG Puchar Polski, 1/2 finału:

Młyny Stoisław Koszalin - MKS Perła Lublin 20:33 (7:14)

Młyny Stoisław: Zimny, Filończuk, Krebs - Urbaniak 5, Mączka 2 (1/2), Haric 2, Wołownyk 2, Kowalik 3, Rycharska 2, Nowicka, Smolich 1, Borysławska, Andrijczuk 2 (1/1), Somionka 1.
Karne: 2/3.
Kary: 8 min. (Nowicka - 4 min., Smolich, Andrijczuk - 2 min.).

MKS Perła: Razum, Gawlik - Balsam 3, Szarawaga 2, Winjukowa 2, Więckowska 2, Gęga 8 (5/5), Królikowska 2, Tatar 4, Nocuń 2, Nosek 5, Gadzina 1, Rosiak 2.
Karne: 5/5.
Kary: 2 min. (Balsam).

Sędziowie: Kamrowski, Wojdyr.
Widzów: bez udziału publiczności.

Czytaj więcej:
--> Orlen Wisła Płock zrobiła swoje. Trzeba postawić kropkę nad i
--> Górnik Zabrze stawia na młodzież na skrzydle

Źródło artykułu: