To nie mogło skończyć się dobrze dla Młynów Stoisław. Koszalinianki wybrały się do Lublina na starcie (już trzecie z rzędu) z MKS-em Perłą w zaledwie 11 szczypiornistek. Tylko 9 było zdolnych do gry w polu. Przez problemy zdrowotne wypadły: Anna Mączka, Hanna Rycharska, Natalia Filończuk, Julia Zagrajek oraz Paula Mazurek.
Trener Waldemar Szafulski z konieczności desygnował na środku rozegrania Lesię Smolich. I trzeba przyznać, że sam atak pozycyjny nie wyglądał źle. Gorzej było z finalizacją. Przynajmniej w kilku sytuacjach Marina Razum nie musiała nawet podejmować interwencji. Przyglądała się, jak piłka mija któryś ze słupków. Niemniej, jej koleżanki na tamtym etapie spotkania prezentowały się trochę tak, jakby chciały oszczędzić swoje przeciwniczki (6:5 po 13 minutach).
Podopieczne Moniki Marzec grały jednostajnie, co mogło razić. Pilnowały się za to mocno w obronie. Dzięki kliku przechwytom, uruchamiały kontry, w których nie myliła się Magda Balsam. Trzeba przy tym przyznać, że zarówno lewe, jak i prawoskrzydłowe Perły nie mogły narzekać na zbyt małą liczbę podań. Dogranie Kingi Achruk do Dagmary Nocuń w ostatniej minucie przed przerwą wybiło się ponad przeciętną. Pierwsza przerzuciła rywalkę, a druga ze spokojem chwyciła piłkę będąc już w górze i umieściła ją w siatce.
Gospodynie kontrolowały boiskowe wydarzenia, ale jednocześnie pozwalały koszaliniankom wierzyć, że mogą w tym spotkaniu jeszcze namieszać. Kiedy tablica świetlna wskazała stan 23:20, o dyscyplinującą rozmowę z zespołem poprosiła Marzec. Gdyby jeszcze tak przyjezdne zachowały więcej chłodnej głowy (zmarnowana "setka" Natalii Wołownyk, potem niedokładne podanie na koło do Darii Somionki), w poczynania faworyta mógł wkraść się większy stres. Nic takiego się nie zdarzyło.
Głupie błędy w ataku gości zaczęły się mnożyć na potęgę. Niewykluczone, że spowodowane upływającymi siłami. Szybko wykorzystała to dwukrotnie z rzędu Patrycja Królikowska i było po meczu. MKS wypracował sobie 7-bramkową przewagę, a tak doświadczony zespół nie mógł tego stracić. Trzecia potyczka w ciągu 15 dni zakończyła się na korzyść lublinianek. Dzięki temu mistrzynie Polski zbliżyły się do kobierzyczanek już na 1 punkt (ale mając o 1 mecz więcej).
Aktualizacja z godz. 17:40: strata lublinianek wzrosła tylko do 2 "oczek", bo KPR Gminy Kobierzyce niespodziewanie przegrał u siebie po rzutach karnych ze Startem Elbląg 4:5 (20:20).
PGNiG Superliga Kobiet, 26. kolejka (awansem):
MKS Perła Lublin - Młyny Stoisław Koszalin 36:24 (18:13)
MKS Perła: Razum, Wdowiak - Balsam 7, Szarawaga 2, Winjukowa 2 (0/1), Więckowska 3, Gęga 4 (3/3), Królikowska 3, Tatar 1, Nocuń 4, Nosek 2, Gadzina 3, Rosiak 1, Achruk 4 (2/2).
Karne: 5/6.
Kary: 10 min. (Szarawaga, Tatar, Nosek, Rosiak, Więckowska - 2 min.).
Czerwona kartka: Dominika Więckowska w 60. minucie meczu za faul.
Młyny Stoisław: Zimny, Krebs - Urbaniak 3, Haric 1 (1/1), Wołownyk 1, Kowalik 4, Nowicka, Smolich 6, Borysławska 1, Andrijczuk 5 (3/3), Somionka 3.
Karne: 4/4.
Kary: 8 min. (Andrijczuk - 4 min., Wołownyk, Somionka - 2 min.).
Sędziowie: Pelc, Pretzlaf (obaj z Rzeszowa).
Widzów: bez udziału publiczności.
Czytaj więcej:
--> Koniec serii Sandra Spa Pogoni Szczecin
--> Trener Tałant Dujszebajew ukarany? Tak chce Orlen Wisła Płock
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie, co on zrobił! Fantastyczny gol piłkarza-amatora