W obu meczach kilończycy zwyciężyli pięcioma trafieniami, a jednak oba starcia wyglądały zupełnie inaczej. W Szeged szczypiorniści THW błyskawicznie zbudowali wysokie prowadzenie - nie minęło trzydzieści minut pojedynku, a oni wygrywali już ośmioma trafieniami. Całe starcie było całkowicie pod ich kontrolą. Gospodarze nie mieli nic do powiedzenia, wyglądali na zdekoncentrowanych i brakowało im pomysłu na przeciwstawienie się rywalom.
W drugiej części meczu zaczęli spisywać się nieco lepiej, dużo piłek obronił Mirko Alilović i to wystarczyło, by zmniejszyć przewagę przyjezdnych do pięciu trafień.
Starcie w Kilonii było zdecydowanie bardziej wyrównane. W postawie Węgrów było widać dużo więcej koncentracji niż tydzień wcześniej. Madziarzy starali się prowadzić zaciętą walkę z gospodarzami i przed długi okres dobrze im to wychodziło. W 27. minucie na tablicy wyników widniał jeszcze remis po 14 i wydawało się, że wszystko jeszcze może się wydarzyć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
Końcówka pierwszej połowy, a potem druga część meczu zdecydowanie jednak należała do kilończyków. Zebry przez większość czasu utrzymywali bezpieczną przewagę i szybko stało się jasne, że nie oddadzą już prowadzenia.
Autorem największej liczby bramek w szeregach gospodarzy był Sander Sagosen (9 trafień). Po siedem trafień zapisali na swoim koncie Patrick Wiencek i Niclas Ekberg. z takim samym dorobkiem spotkanie zakończył skrzydłowy węgierskiej ekipy Bogdan Radivojević.
THW Kiel - MOL-Pick Szeged 33:28 (18:15)
Awans: THW Kiel
Czytaj więcej:
Jest pierwszy transfer Sandra Spa Pogoni Szczecin. To reprezentant PolskiDramat Piotrkowianina w Głogowie. Dziewiąta porażka z rzędu, widmo spadku coraz większe