Szczypiorniści Sandra Spa Pogoni przystępowali do meczu z Gwardią w bardzo dobrych nastrojach. Pokonanie w niecodziennych okolicznościach MMTS-u Kwidzyn (więcej tutaj) poprawiło sytuację Portowców w tabeli PGNiG Superlidze Mężczyzn. Teraz mogli zrobić więcej, ale i opolanie, których ambicja sięga wyżej niż tylko 6. miejsca, liczyli na komplet punktów.
Od początku było widać, że Rafał Kuptel nastawił drużynę gości na pilnowanie lewej strony. Trener dokładnie przeanalizował ostatni występ Portowców, w którym to właśnie Paweł Krupa odegrał kluczową rolę. Tym razem nie tylko on mógł być problemem dla jego podopiecznych. Bardzo mocnym punktem w pierwszym kwadransie okazał się Anton Terekhof. Gdy pozwoli się temu bramkarzowi na dobre wejście w mecz, to potem rywale mają problemy. Gwardia płaciła też cenę za agresywną obronę (aż 3 kary indywidualne i 7:4 na tablicy wyników).
Trzeba przyznać, że obaj panowie zasiadający na ławkach starali się szybko reagować na boiskowe wydarzenia. Kuptel wprowadził kilka zmian. Na lewym rozegraniu pojawił się Paweł Kowalski. Niedługo potem wszedł również Fabian Sosna. Rafał Biały nie pozostał dłużny. Dał odpocząć Krupie, licząc na tego gracza w dalszej części rywalizacji. Chciał też rozciągać grę do skrzydeł. Dawid Krysiak nie zawodził (8/8).
ZOBACZ WIDEO: Szef misji olimpijskiej Tokio 2020 o szczepieniach dla sportowców. "To ma dodać im pewności w przygotowaniach"
W 23. minucie oglądaliśmy chyba najlepszą interwencję w tym meczu. Pusta bramka Pogoni. Widział to Mauer. Rzucił, ale Ukrainiec nastawił prawą nogę wracając tyłem do bramki i odbił piłkę w jakiś tylko sobie wiadomy sposób. Gwardia próbowała wszystkiego, ale miała problemy nie tylko w obronie, ale i z Terekhofem. Do przerwy przyjezdni przegrywali aż 7:16.
Pytaniem bez odpowiedzi było wtedy, czy opolanie "otrząsną się" w szatni, czy też zostaną "zjedzeni" przez szczecinian. W poprzednim sezonie skończyło się wygraną Portowców 26:23. Na wstępie drugiej połowy bardziej zapowiadało się na to drugie. Tym bardziej, że przyjezdni na ławce kar spędzili kolejne 4 minuty (łącznie już 14 w spotkaniu). I jeszcze ten Terekhof (56 proc. skutecznych interwencji po 37 minutach).
Naprawdę trudno było wierzyć w gości. Bo jak tu skutecznie odrabiać ogromną stratę, gdy tak doświadczony szczypiornista, jak Przemysław Zadura wpada na najniższego obrońcę u gospodarzy Krysiaka. Biały czuł jednak, że to nie koniec. Na wszelki wypadek wziął czas. Odniosło to skutek, ale dopiero po chwili (22:16).
Gwardziści podjęli maksymalne ryzyko. Stanęli w defensywie w okolicy 9. metra. Do ataku startowali w iście sprinterskim tempie. Jeśli mieli za zadanie zmęczyć rywala, to jednak sami tracili więcej sił i atutów. Emocje mieliśmy także pod innym aspektem. Bardzo mocno odczuli to obaj golkiperzy Pogoni. Najpierw piłką w twarz dostał Terekhof, a potem w zderzeniu ucierpiał Mateusz Gawryś.
Ostatecznie przestrzelenie karnego przez Patryka Mauera spowodowało, że ekipie z Grodu Gryfa nie mogła stać się już krzywda. A ostateczną kropkę nad "i" postawił Adam Wąsowski. Pogoń z kolejnym kompletem punktów i awansem w tabeli. Do Gwardii traci tylko 3 "oczka".
PGNiG Superliga Mężczyzn, 20. kolejka:
Sandra Spa Pogoń Szczecin - KPR Gwardia Opole 30:24 (16:7)
Sandra Spa Pogoń: Terekhof, Gawryś - Krok, Wąsowski 1, Gierak 4 (0/1), Krupa 4, Bosy 3, Biernacki 1, Krysiak 10 (2/2), Matuszak 1, Rybski 2 (1/2), Fedeńczak 4.
Karne: 3/5.
Kary: 16 min. (Wąsowski, Krupa - 4 min., Gierak, Bosy, Biernacki, Fedeńczak - 2 min.).
Gwardia: Malcher, Balcerek 1 - Lemaniak 2, Sosna 3, Fabianowicz, Klimków, Jankowski 2, Zadura 1, Kawka 7, Mauer 4 (2/3), Milewski, Morawski, Działakiewicz, Kucharzyk, Kowalski 4.
Karne: 2/3.
Kary: 14 min. (Klimków, Zadura - 4 min., Kawka, Kucharzyk, Kowalski - 2 min.).
Sędziowie: Bąk, Ciesielski (obaj z Zielonej Góry).
Widzów: bez udziału publiczności.
Czytaj także:
--> Bardzo ciekawa zmiana u niemieckiego potentata
--> Niewykorzystana szansa Polek w Austrii