To bez wątpienia najważniejszy dwumecz w 2021 roku dla Reprezentacji Polski. Na papierze faworytem były Biało-Czerwone. Podopieczne Arne Senstada po premierowym starciu w eliminacjach do mistrzostw świata miały otworzyć sobie autostradę do Hiszpanii (tam w grudniu odbędzie się turniej finałowy).
Polki od pierwszych chwil miały problemy w obronie. Gospodynie prostymi środkami znajdowały luki w naszej formacji. A jeśli już doszły do pozycji rzutowej, piłka lądowała w bramce strzeżonej przez Adriannę Płaczek. Jak groźne były miejscowe, pokazała również akcja z 10. minuty spotkania. Patricia Kovacs dostrzegła wbiegającą z lewej flanki Sonję Frey. Trafienia rozgrywającej nie powstydziłyby się najlepsze drużyny na świecie. Bardzo dobrze wyglądało również zagęszczanie przez Austriaczki centralnej strefy.
Polki mogły przejąć inicjatywę. W kontrach bezpośrednich, których znowu nie było za dużo, lepsza od Anety Łabudy była jednak Petra Blazek. Coś drgnęło po wejściu Aleksandry Zimny. Potrzebowaliśmy mocnego rzutu z drugiej linii. Brakowało za to podłączenia się kołowej. Z drugiej strony, kiedy już do tego dochodziło, Joanny Szarawagi nie dało się zatrzymać. W końcówce pierwszej połowy Polki miały dużego pecha. Rywalki może nie podwyższały swojego dorobku, ale obijały bramkę w taki sposób, że piłka ponownie trafiała w dłonie Austriaczek. Ostatecznie stanęło na remisie po 13.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, którymi zachwyca się cały świat. Uderzył idealnie!
Podopieczne Senstada dobrze przepracowały czas w szatni. W końcu zanotowaliśmy serię przechwytów. W 34. minucie było już 17:14. Szybka reakcja szkoleniowca nie pozwoliła zadać kolejnych ciosów. Świetne wejście zanotowała Patrycja Świerżewska. Była bardzo aktywna. Natychmiast doskakiwała do przeciwniczki. Właściwie jej stroną nie dało się przejść. Tym bardziej należało żałować prostych strat w ataku pozycyjnym. Mocno zdenerwowało to norweskiego trenera Biało-Czerwonych.
Przed ostatnim kwadransem strata zrobiła się naprawdę duża (24:21). Oczywiście biorąc pod uwagę boiskowe wydarzenia. Mieliśmy problem zwłaszcza z lewym skrzydłem, na którym piekielnie skuteczna była Nina Neidhart. Na parkiecie pojawiły się zarówno Monika Maliczkiewicz, jak i Weronika Gawlik. I obie zrobiły swoje. Na autostradę Polki nie wjechały, co najwyżej na drogę z dwoma pasami. Dopiero w rewanżu trzeba ten drugi pas wykorzystać. Inny scenariusz nie wchodzi w grę.
El. MŚ 2021, 1. mecz:
Austria - Polska 29:29 (13:13)
Austria: Ivancok, Rauter, Blazek - Pandza 5, Frey 5 (2/3), Schindler, Kovacs 1, Gangel, Wess 4, Reichert 3, Dramac, Kaiser, Schlegel 1, Marksteiner, Neidhart 8, Huber 2.
Karne: 2/3.
Kary: 4 min. (Huber - 4 min.).
Polska: Gawlik, Płaczek, Maliczkiewicz - Zimny 4 (1/1), Płomińska 4, Łabuda 4, Matuszczyk, Kudłacz-Gloc 1, Górna 1, Nosek 6, Kochaniak 1, Szarawaga 4, Świerżewska, Achruk, Roszak 3 (3/3), Nocuń 1.
Karne: 4/4.
Kary: 10 min. (Nosek, Płomińska, Kudłacz-Gloc, Świerżewska, Roszak - 2 min.).
Sędziowie: Simone, Monitillo (obaj z Włoch).
Widzów: bez udziału publiczności.
Czytaj więcej:
--> Emocjonalne wyznanie Małgorzaty Stasiak. Mogła zaskoczyć
--> Duże zainteresowanie Bąkiem