Orlen Wisła, jak na faworyta przystało, jechała do Kwidzyna po zwycięstwo. Ewentualna wygrana dawała jej większy komfort nad trzecimi w tabeli Azotami. Przed meczem strata puławian do Nafciarzy była znikoma, wynosiła zaledwie 2 punkty.
Nie było to przesadnie żwawe spotkanie. Zwłaszcza jego pierwsze chwile po gwizdku arbitrów z Wolsztyna. Szybko jednak zarysowała się przewaga gości z Płocka, którym takie tempo najwyraźniej odpowiadało. Przyjezdni kilka razy zostali zatrzymani przez Jakuba Matlęgę, m.in. w sytuacjach sam na sam, ale nie zmieniało to ogólnego obrazu gry. Zanim jeszcze na zegarze upłynęła 10. minuta rywalizacji, o pierwszy czas poprosił trener MMTS-u Bartłomiej Jaszka (2:6).
Gospodarze płacili cenę za agresywną obronę. Szybko wykluczenia złapali Robert Orzechowski oraz jeden z filarów drużyny, Michał Peret. Na domiar złego doszły do tego banalne błędy w ataku, jak choćby podanie piłki do... Krzysztofa Komarzewskiego. Kwidzynianie byli jednak bardzo cierpliwi. A osiągnięta przewaga uśpiła gości. I to do tego stopnia, że rywal miał dwie szanse, by "złapać" kontakt. Ostatecznie do tego nie doszło. Pochwały zebrał za to 20-letni Jakub Szyszko. Prawoskrzydłowy kończył wszystko, co miał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zaręczyny na stadionie. Wzruszająca chwila
Decydujący o losach spotkania okazał się początek drugiej części tej konfrontacji. Adam Morawski dał się pokonać po raz pierwszy dopiero w 43. minucie. Bramka nie padła z akcji, a po trafieniu z siódmego metra Arkadiusza Ossowskiego. Co ciekawe, gospodarze mogli to zrobić dużo wcześniej, ale z karnego pomylił się bardzo skuteczny do tej pory Szyszko. Nie pomógł wtedy fakt, że chwilę wcześniej karę otrzymał Jeremy Toto. Pomimo tego płocczanie wcale nie zachwycali przesadną skutecznością (60 proc.).
Ostatni kwadrans tylko do zapisania w protokole. Nafciarze w pełni kontrolowali boiskowe wydarzenia. A jak bardzo nie czuli presji ze strony przeciwnika, pokazał choćby dość lekceważący rzut przy stanie 16:26 Niko Mindegii. Bez trudu zatrzymany przez Krzysztofa Szczecinę. Wisła wyraźnie chciała dograć ten mecz bez kontuzji i to się udało. Wicemistrzowie Polski kolejne zawody rozegrają już w niedzielę (9 maja), podobnie zresztą jak MMTS. Rywalem tych pierwszych będzie Chrobry Głogów, a drugich gdańskie Wybrzeże.
PGNiG Superliga Mężczyzn, 17. kolejka:
MMTS Kwidzyn - Orlen Wisła Płock 20:29 (13:18)
MMTS: Szczecina (1/4 - 25 proc.), Matlęga (9/32 - 28 proc.) - Grzenkowicz 4, Orzechowski, Krieger 1, Peret 2, Zieniewicz 1, Biegaj, Guziewicz 2, Ossowski 4 (2/2), Potoczny, Szyszko 4 (0/1), Landzwojczak 1, Przytuła 1.
Karne: 2/3.
Kary: 6 min. (Orzechowski, Peret, Przytuła - 2 min.).
Orlen Wisła: Morawski (8/27 - 30 proc.), Rybicki (0/1) - Daszek 3 (0/1), Stenmalm, Vejin 1, Ruiz 4, Serdio, Szita, Komarzewski 4, Terzić, Toto 4, Dutra 4, Mihić 1 (0/1), Czapliński 1, Mindegia 7 (3/4).
Karne: 3/6.
Kary: 12 min. (Toto - 4 min., Stenmalm, Ruiz, Serdio, Szita - 2 min.).
Widzów: bez udziału publiczności.
Sędziowie: Marciniak, Radziszewski (obaj z Wolsztyna).
Czytaj więcej:
--> Wielki talent jednak zmieni klub
--> Walka o wicemistrza Polski trwa w najlepsze