Obie drużyny dzieliło przed tym meczem 8 punktów. MKS Piotrcovia była w tej lepszej sytuacji, że miała o jeden mecz rozegrany mniej. Ewentualna wygrana nad Młynami Stoisław wyjaśniała sytuację w tabeli na miejscach 4. i 5. Porażka tylko dodawała smaczku, tym bardziej, że 23 maja obie ekipy czekał swoistego rodzaju rewanż.
Już przed pierwszym gwizdkiem sędziów zawody zapowiadały się ekscytująco. Potwierdziły to boiskowe wydarzenia. Lepiej rywalizacja zaczęła się dla Młynów. Stuprocentową skutecznością imponowała Emilia Kowalik. Po drugiej stronie parkietu najjaśniejszą postacią była z kolei Romana Roszak. Właściwie wszystkie statystyki potwierdzały fakt, że spotkały się drużyny o bardzo podobnym potencjale. Jedynie w liczbie strat przeważały zawodniczki Waldemara Szafulskiego (7 do 4 przeciwniczek).
Sytuacja zmieniła się w drugim kwadransie rywalizacji. Koszalinianki przez jakiś czas nie potrafiły zamienić wypracowanych okazji na bramki. Piotrcovia zdołała wykorzystać niemoc rzutową przyjezdnych i wyszła na prowadzenie 10:7. Co ciekawe, miejscowe zdołały utrzymywać dystans, ale w końcu, w obliczu niewykorzystanej "siódemki" przez Małgorzatę Trawczyńską, na 14 sekund przed końcem pierwszej połowy zrobiło się już tylko 12:11. Tym większe emocje czekały nas po zmianie stron.
ZOBACZ WIDEO: Obawy przed bańką w Lidze Narodów. "Vital Heynen na pewno ma przygotowany plan B"
Straty okazały się bardzo dużym problemem koszalińskiego zespołu także po zmianie stron. Piotrkowianki raz po raz wyprowadzały kontry. Nawet interwencja sam na sam w wykonaniu Katarzyny Zimny nie pozwoliła zmazać niezbyt dobrego wrażenia. W zespole gości brakowało trochę podań do koła. Hanna Rycharska zdobyła w tamtym czasie tylko jedną bramkę i to jeszcze przed przerwą. Rywalki miały więcej atutów ofensywnych.
W 52. minucie po kolejnej kontrze wynik brzmiał już 24:20. Było to najwyższe prowadzenie gospodyń w spotkaniu. Kiedy zaś kapitalną interwencją popisała się Daria Opelt, a swoje indywidualne konto poprawiła Daria Szynkaruk, Młyny stanęły pod ścianą. Wydawało się, że kropkę nad "i" postawiła Magdalena Drażyk. Miejscowe musiałyby dosłownie stanąć w ataku, aby ich 6-bramkowa przewaga stopniała do zera.
Co ważne, w 59. minucie kontaktowe trafienie na 26:25 zdobyła Lesia Smolich i niemożliwe stało się bardzo realne. Do doprowadzenia do remisu pozostało koszaliniankom 14 sekund. Młyny zagrały bez bramkarki, ale nie udało się im dojść choćby do pozycji rzutowej. Wygrana przypieczętowała 4. lokatę dla Piotrcovii.
PGNiG Superliga Kobiet, 20. kolejka:
MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski - Młyny Stoisław Koszalin 26:25 (12:11)
Piotrcovia: Opelt, Sarnecka - Płomińska, Zaleśny, Drażyk 2 (1/1), Klonowska 1, Oreszczuk 1, Roszak 5, Kopertowska, Więckowska 3, Szynkaruk 6, Charzyńska, Trawczyńska 3 (2/3), Abramowowicz, Sobecka 3, Macedo 2.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Klonowska, Roszak, Kopertowska, Szynkaruk, Macedo - 2 min.).
Młyny Stoisław: Zimny, Krebs - Urbaniak 1, Mazurek 4 (2/4), Zagrajek 1, Haric 2, Wołownyk 2, Kowalik 4, Rycharska 1, Nowicka, Smolich 6 (1/1), Borysławska 1, Andrijczuk 3, Somionka.
Karne: 3/5.
Kary: 2 min. (Zagrajek).
Sędziowie: Rosik, Stężowski (obaj z Lubina).
Widzów: bez udziału publiczności.
Czytaj także:
--> Tałant Dujszebajew pod groźbą kolejnej kary
--> Znamy nominacje dla najlepszych zawodniczek w Superlidze