Kiedy cała liga rozgrywała 24. kolejkę, Orlen Wisła Płock biła się w Mannheim o największy sukces w swojej historii. Nafciarze skończyli Ligę Europejską na czwartej lokacie (co i tak jest wielkim osiągnięciem), a po kilku dniach wrócili do ligowej rzeczywistości.
Poziom trudności okazał się zgoła inny. Stal zupełnie nie była w stanie zagrozić wicemistrzom Polski, z trudem rzucała bramki. Jedynie Ramon Oliveira potrafił dać się Wiśle we znaki, jego koledzy nie istnieli na tle faworyta.
Płocczanie zrobili co do nich należało. Adam Morawski odbijał prawie co drugą piłkę, poza tym Stal niespecjalnie zmuszała go do wysiłku, myląc się w rozegraniu. Nie do zatrzymania był Michał Daszek, swój dorobek z tego sezonu podreperował też Lovro Mihić.
Zwycięstwo 44:18 jest jednym z najbardziej efektownych w wykonaniu Wisły w ostatnich latach. To dobry prognostyk dla kibiców Nafciarzy przed czerwcową "świętą wojną" z Łomżą Vive Kielce.
Orlen Wisła Płock - SPR Stal Mielec 44:18 (18:7)
Orlen Wisła: Morawski (12/126 - 46 proc.), Stevanović (1/5 - 20 proc.) - Daszek 9, Mihić 7, Serdio 5, Krajewski 5/3, Fernandez 4, Komarzewski 4, Czapliński 4, Ruiz 2, Toto 1, Terzić 1, Stenmalm 1, Szita 1, Susnja, Mindegia
Stal: Witkowski (5/27 - 19 proc.), Wiśniewski (4/25 - 16 proc.) - Oliveira 7, Krupa 4, Petrović 2, Ivanović 2, Wołyncew 1, Wilk 1, Mochocki 1, Wojdak, Osmola, Krycki, Adamczuk, Flont, Janyst, Nowak
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera