Liga Europejska. Do przerwy wstyd, ale awans Orlen Wisły bardzo blisko

Orlen Wisła bardzo blisko zameldowania się w fazie grupowej Ligi Europejskiej! Ekipa z Płocka wygrała z rumuńskim zespołem 25:14. Do przerwy kibice w Orlen Arenie jednak nie dowierzali boiskowym wydarzeniom.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock Materiały prasowe / Mateusz Słodkowski / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock
Orlen Wisła ponownie nie dostała się do elitarnej Ligi Mistrzów. Aby zagrać w Lidze Europejskiej, musiała przebrnąć przez ostatnią rundę kwalifikacyjną. Ogranie rumuńskiej HC Dobrogea Sud Constanty wydawało się nie być trudnym zadaniem. Oczywiście w teorii.

Wydarzenia na parkiecie Orlen Areny pokazały, że to wcale takie proste nie będzie. Nafciarze mieli duże problemy w ofensywie. Po kwadransie zawodów trafili raptem dwukrotnie. Co ciekawe, jeszcze gorzej wypadli Rumuni (jedna bramka!). Statystyki skuteczności na poziomie dwudziestu kilku procent mogły wyprowadzić z równowagi obu szkoleniowców.

Celownik szwankował u Tina Lucina. Żadna z trzech jego prób nie znalazła drogi do bramki. Bardzo aktywny był też Niko Mindegia, ale i on nie potrafił pokonać bramkarza z Konstanty. Swoją drogą Dan Lucian Wasyl spisywał się rewelacyjnie. Przez moment interweniował na poziomie blisko 70-proc. Szczęście, że w jego ślady starał się pójść Adam Morawski (do przerwy ponad 45 proc. obron).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia znokautowany. Polała się krew!

Problemem miejscowych były też kary indywidualne. W 28. minucie meczu "dwójki" w jednym momencie otrzymali wspomniani Lucin i Mirsad Terzić. Wisła ostatecznie "wyszła na swoje" i doprowadziła do stanu 7:6. To właściwie jedyny plus pierwszej połowy zawodów dla wicemistrzów Polski.

Rozmowa z trenerem Xavierem Sabate w szatni sporo wniosła. Polska drużyna w końcu zaczęła prezentować handball, jakiego się od nich oczekiwało przed spotkaniem. 5 rzutów i każdy celny to był pierwszy pozytywny sygnał. Ale nie jedyny. Nafciarze grali szybciej. Gubili obronę rywali. W ciągu zaledwie 2 minut goście aż 3-krotnie siadali na ławce kar (Ilie, Stanković, Chikovani).

Gracze z Płocka znaleźli też receptę na Wasyla, którego statystyka interwencji leciała na łeb na szyję. Z 14 rzutów oddanych po zmianie stron, aż 12 wylądowało w siatce klubu z Rumunii. Najlepiej wyglądał David Fernandez. Z 6. metra był nieomylny. Potrafił też dokładnie podać. W tym drugim elemencie lepszy od niego był tylko Siergiej Kosorotow. Na 8 minut przed końcem wynik był już okazały - 19:12. Goście już nie wierzyli w pozytywne zakończenie, co płocczanie wykorzystali.

Liga Europejska, 2. runda kwalifikacji:

Orlen Wisła Płock - HC Dobrogea Sud Constanta 25:14 (7:6)

Orlen Wisła: Morawski, Ahmetasević - Daszek 2, Daćko, Lucin, Jurecić, Fernandez 6, Serdio 2, Susnja, Komarzewski, Krajewski 3, Terzić, Mihić 3, Czapliński, Mindegia 1, Kosorotow 8 (4/4).
Karne: 4/4.
Kary: 10 min. (Lucin - 4 min., Serdio, Susnja, Terzić - 2 min.).

HC Dobrogea Sud: Preda, Wasyl - Nistor 3 (2/2), Andrei 1, Chikovani 2, Ilie 1, Raso 1, Buvinic 2, Stanescu, Caba, Nikolić, Vegar, Stanković 2, Komogorov 1, Susanu 1, Loghin.
Karne: 2/3.
Kary: 10 min. (Nistor, Andrei, Chikovani, Ilie, Stanković - 2 min.).

Sędziowie: Ch. Hannes, D. Hannes (obaj z Niemiec).
Widzów: 2500.

Czytaj także:
--> Coraz więcej wiadomych u wicemistrzów Polski
--> W Kielcach walczą z czasem

Czy Orlen Wisła może być pewna gry w fazie grupowej Ligi Europejskiej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×