Z nieba do piekła. Odkrycie Superligi odbudowuje się w I lidze

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Damian Pawelec w koszulce SMS-u Gdańsk
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Damian Pawelec w koszulce SMS-u Gdańsk

Był odkryciem PGNiG Superligi, ale po dwóch straconych latach musi odbudowywać się w I lidze w barwach Ostrovii Ostrów Wlkp. Damian Pawelec stara się przypomnieć kibicom o swoim istnieniu.

W Damianie Pawelcu niedawno widziano potencjalnego reprezentanta Polski. Absolwent SMS-u ZPRP Gdańsk z miejsca stał się podstawowym obrońcą Górnika Zabrze, grał jak rutyniarz i przyczynił się do świetnej postawy zespołu w sezonie 2018/19. Trener Rastislav Trtik zaczynał ustalanie linii obrony od niedawnego juniora, zresztą Pawelec nie dawał mu wyboru, w tamtym okresie był jednym z najlepszych defensorów Superligi i zasłużył na nominację do tytułu odkrycia sezonu. Młodzian złapał Pana Boga za nogi, ale szybko został ściągnięty na ziemię.

Czech pożegnał się z Zabrzem, bo Górnikowi brakło paliwa w ćwierćfinale z MMTS-em Kwidzyn. Wraz z odejściem Trtika przygoda Pawelca z Górnikiem trwała tylko teoretycznie, bo za kadencji Marcina Lijewskiego okazji do gry miał bardzo mało. W dwa lata zagrał 23 razy, w większości jedynie epizodycznie.

- Czułem, że kariera w Zabrzu skończyła się. Nie byłem brany pod uwagę, jeśli chodzi o taktykę. Jeden trener widzi w tobie potencjał i u niego grasz, a drugi woli stawiać na kogoś innego. Taki jest sport, przynajmniej starałem się tak to sobie tłumaczyć. Pojawił się temat wypożyczenia, ale wciąż miałem ważny kontrakt w Zabrzu i nie wszystko zależało ode mnie - przyznaje Pawelec.

ZOBACZ WIDEO: To jedna z najpiękniejszych WAGs świata. Tym wideo podbija internet

Ostatnie dwa lata to nie tylko brak zaufania ze strony trenera, ale także poważna kontuzja kolana. - Przeszedłem rekonstrukcję więzadeł krzyżowych, myślę jednak, że operacja nie miała wielkiego wpływu. Czułem, że nie mieściłem się w planach trenera - mówi obrotowy.

Pawelec po sezonie 2020/21 mógł szukać nowego klubu, był bliski pozostania w Superlidze, ale na ostatniej prostej Grupa Azoty Unia Tarnów zrezygnowała z niego. - Zachowałem się mało profesjonalnie w rozmowach z Grupą Azoty, potem szukałem klubu na własna rękę i dogadałem jest z Ostrovią. Wszystko trwałoby dużo krócej, tylko przez przeciąganie negocjacji w sprawie ekwiwalentu straciłem cały okres przygotowawczy - tłumaczy były reprezentant Polski juniorów.

22-latek podpisał roczną umowę z kandydatem do awansu i jak na razie jest pewnym punktem zespołu, który po trzech kolejkach Ligi Centralnej ma na koncie komplet zwycięstw.

ZOBACZ:
Łomża Vive wyjawia swoje tajemnice
Dopływ świeżej krwi w Superlidze

Źródło artykułu: