Liga Mistrzów. Sensacja w Bukareszcie, Dinamo zatrzymało kolejnego faworyta

PAP/EPA / Tibor Rosta / Na zdjęciu: Dean Bombac z Pick Szeged
PAP/EPA / Tibor Rosta / Na zdjęciu: Dean Bombac z Pick Szeged

Dinamo Bukareszt poskromiło kolejnego faworyta w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych! Tym razem w stolicy Rumunii poległ Telekom Veszprem (29:31). Wciąż bez punktów pozostaje Mieszkow Brześć, który pokonało norweskie Elverum (27:30).

Czwartkowe zmagania w Champions League rozpoczynały starcia Dinama Bukareszt z Telekomem Veszprem oraz Mieszkowa Brześć przeciw Elverum Handball.

W pierwszym spotkaniu Węgrzy walczyli o dołączenie do czołówki Grupy B i wyrównanie dorobku punktowego drużyny Łomża Vive Kielce. A że teren w Bukareszcie do najprzyjemniejszych nie należy, udowodnili na początku sezonu właśnie Mistrzowie Polski, przegrywając w Rumunii 29:32. Na Białorusi zaś Mieszkow polował na pierwsze punkty w sezonie, podejmując dotychczasową sensację Grupy A, czyli norweskie Elverum, które dwa tygodnie temu potrafiło pokonać na wyjeździe MOL-Pick Szeged (34:30).

Parkiet brutalnie zweryfikował oczekiwania obu ekip. Madziarzy jako kolejni z faworytów polegli w rumuńskim kotle, choć tym razem na trybunach zabrakło publiczności. Losy meczu rozstrzygały się do ostatnich sekund. Białorusini za to nie mieli żadnych szans w starciu z Mistrzami Norwegii, którzy prowadzili niemal przez całe spotkanie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!

Początek zmagań w Bukareszcie nie zapowiadał trzęsienia ziemi. Gdy w 12. minucie trafił Jorge Maqueda, Telekom Veszprem prowadził 6:4. Po chwili gospodarze zanotowali jednak serię trzech trafień, po czym dołożyli kolejne dwa i wynik obrócił się o 180 stopni (13:9).

Na hurtowe bramki Dinama równie efektowną serią odpowiedzieli przyjezdni. Dzięki temu do przerwy Rumuni prowadzili tylko jednym golem (14:13). Po zmianie stron Veszprem udało się nawet wyjść na prowadzenie, ale gdy podopieczni Xaviera Pascuala przypuścili kolejny atak, inicjatywa wróciła do gospodarzy. Dobrze bronił Khalifa Ghedbane.

Jak się później okazało, taki stan rzeczy utrzymał się już do końcowej syreny. Ciekawostką fakt, że najskuteczniejszymi zawodnikami meczu po obu stronach zostali byli zawodnicy Orlen Wisły Płock, czyli Valentin Ghionea dla Dinamo (7 bramek) oraz Petar Nenadić dla Veszprem (9).

Węgrzy o punkty walczyli do ostatnich sekund. Cztery minuty przed końcem wyrównał Nenadić (28:28), ale Dinamo dobrze rozegrało końcówkę, nie dając sobie wydrzeć wygranej. W najważniejszym momencie dwa razy z rzędu trafił Ghionea i Veszprem zabrakło czasu, by odpowiedzieć.

Nieco mniej emocji dostarczyło spotkanie w Brześciu. Mieszkow rywali trzymał się niespełna dwadzieścia minut. Różnicę na korzyść Elverum zrobił duet Emil Imsgaard, rozgrywający kolejny rewelacyjny mecz w norweskiej bramce oraz Tobias Grondahl, który z dziecinną wręcz łatwością raz po raz radził sobie z białoruską obroną. W obozie Mieszkowa skuteczny był Vladimir Vranjes, ale już do przerwy goście prowadzili czterema bramkami. Po zmianie stron gospodarze doprowadzili co prawda do trafienia kontaktowego, ale Norwegowie dobrze zareagowali i błyskawicznie odbudowali przewagę. Kolejne dwa punkty zrównały Elverum w tabeli z Aalborgiem oraz Pickiem Szeged.

Paweł Paczkowski w barwach Mieszkowa pojawił się na parkiecie, dostał żółtą kartkę, podjął jedną próbę, ale skuteczną interwencję zanotował wówczas Imsgaard.

Liga Mistrzów, 6. kolejka:

Dinamo Bukareszt - Telekom Veszprem 31:29 (14:13)
Najwięcej bramek dla Dinamo: Valentin Ghionea 7, Raul Nantes 6, Amine Bannour 4 
Najwięcej bramek dla Veszprem: Petar Nenadic 9, Gasper Marguc 6, Manuel Strlek 5

Mieszkow Brześć - Elverum Handball 27:30 (11:14)
Najwięcej bramek dla Mieszkowa: Vladimir Vranjes 7, Stanislav Kasparek 5, Jaka Malus, Baptiste Bonnefond (po 4)
Najwięcej bramek dla Elverum: Tobias Grondahl 9, Sindre Heldal, Eric Johansson (po 5)

Czytaj także:
Nowe objawienie w Montpellier
Media zachwycają się drużyną Łomża Vive Kielce

Źródło artykułu: