Nie wszystko jest jeszcze odkryte - rozmowa z Edwardem Kozińskim, trenerem Nielby Wągrowiec

Do pierwszego meczu ligowego Nielby Wągrowiec w ekstraklasie pozostało już tylko kilka dni. Piłkarze ręczni z Wągrowca do inauguracji sezonu przygotowywali się W Poznaniu, gdzie wystąpili w towarzyskim turnieju.

Piotr Werda: Spotkania pomiędzy Nielbą Wągrowiec a Grunwaldem Poznań zawsze były niezwykle zacięte. Podczas ostatniego turnieju w Poznaniu oba zespoły znów się spotkały. Na początku meczu z Wojskowymi odnowiła się kontuzja stopy rozgrywającego Nielby, Michała Janusiewicza. Innych zawodników również trapią urazy. Po meczu pojawiły się głosy, iż zawody w Poznaniu były posunięciem zbyt ryzykownym. Chodziło o możliwość powstania kontuzji. Do meczu ligowego pozostało przecież już tylko kilka dni... Jak Pan zareagował na te głosy krytyki?

Edward Koziński: Rozzłościła, a jednocześnie rozśmieszyła mnie informacja, która ukazała się w mediach... Przecież wszyscy wiemy, że nie ma przygotowań bez grania. Kontuzja Janusiewicza mogła stać się na tym, czy innym turnieju, a nawet na samym treningu. Obejrzałem całą tą akcję bardzo dokładnie na taśmie. Kontuzja zdarzyła się bez udziału innego gracza. Janusiewicz wyszedł do przeciwnika... i doznał kontuzji. Zawodnika Grunwaldu nawet nie dotknął... Ma on uraz stopy, który został już kiedyś operacyjnie zaleczony. Niestety jest wielce prawdopodobne, że ta kontuzja będzie się powtarzać.

Na jak długi czas Michał Janusiewicz został wyeliminowany z treningów?

- Uzgodniłem z trenerem odnowy biologicznej, że do środy włącznie ma czas wolny od treningów, który przeznaczony będzie na wyciszenie oraz rehabilitację. W czwartek będzie brał udział w normalnych zajęciach sportowych. Myślę, że jak zajdzie taka potrzeba, to w najbliższym meczu zagra - ale chyba tylko w ataku... Żeby się uczyć - trzeba grać. Żeby przygotować się do ligi - trzeba grać. Z góry zakładamy, że podczas pracy sportowej coś się dzieje – ktoś doznaje urazów. Dlatego w kadrze mamy 19 zawodników. Niedawno jeden z graczy, Bartosz Kruszka podczas biegania dookoła boiska skręcił nogę. Przez tydzień czasu nie mógł uczestniczyć w treningach. Uraz może zdarzyć się wszędzie. Nawet idąc po chodniku...

Czy da Pan szansę gry w lidze młodym juniorom Nielby?

- Jeśli znajdą się sprzyjające warunki do gry i zajdzie taka potrzeba to tak. Jednak na chwilę obecną Dawid Matłoka i Bartosz Kruszka nie mają wiedzy potrzebnej na ekstraklasę. Cały czas z nimi rozmawiam. Widać, że ciągle robią postępy. W drużynie nie ma podziału na młodych i starych. Zagrają ci, którzy według mnie i II trenera Pawła Galusa będą najbardziej przydatni w danym meczu oraz prezentują odpowiednią formę.

Czy turniej w Poznaniu spełnił pokładaną w nim rolę?

- Oczywiście! Jak każdy z rozegranych w okresie przygotowawczym. Na ostatnich zawodach odkryliśmy u jednego zawodnika bardzo przydatną cechę. Nazwiska tego gracza nie chciałbym jednak wymieniać... Mogę jednak ujawnić, że tą cechą jest świetna gra w obronie. Przeczuwałem, że ten chłopak może mieć predyspozycje do gry obronnej, ale nie spodziewałem się że aż tak duże! Ostatni turniej wzbogacił nas właśnie o tą wiedzę. Piłkarz o którym mówimy poczuł się pewniejszy i może zaistnieć w zespole, może grać.

Co będzie kluczem do sukcesu w meczu z Azotami?

- Różnicy klasy pomiędzy obiema drużynami nie ma. Myślę, że wygra ten, kto będzie mądrzejszy w danym dniu, któremu się więcej uda. Boję się, żeby zawodnicy nie byli zestresowani, przegrzani "emocjonalnie", wręcz sparaliżowani. Dlatego nie chcę ich specjalnie motywować na to spotkanie. Sam fakt, że startują w ekstraklasie dostatecznie ich motywuje. Po to rozegraliśmy tyle meczy sparingowych i turniejowych, żeby oni potrafili ze stresem sobie radzić. Im więcej rozegranych spotkań, tym jest on mniejszy. Oczywiście najlepiej będą radzili sobie za stresem jak będą kończyć karierę.

Czy drużyna dzięki meczom sparingowym jest już ograna?

- Przyszło siedmiu nowych graczy do zespołu. Nie ma takiej cudownej pigułki, że im się da i wszystko będzie grało. Jest jeszcze wiele nieporozumień w drużynie. Zawodnicy siebie nawzajem mało znają – nie wiedzą jak między sobą zagrać. Ale czas będzie płynął na naszą korzyść. Im więcej treningów, im więcej rozegranych spotkań, tym lepiej będą grali. Nie wszystko jest jeszcze odkryte w naszej drużynie. Gdyby mnie Pan zapytał: czy to wystarczy do utrzymania się w ekstraklasie? Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Zrobimy wszystko żeby tak było.

Czy Pan stresuje się przez pierwszym meczem?

- Jak przed każdym spotkaniem... W sobotę przed meczem planuję pojeździć rowerem lub wybrać się na ryby.

Komentarze (0)