Spotkanie w Kwidzynie dostarczyło olbrzymich emocji. Od samego początku, MMTS miał spore problemy z rywalem. Grupa Azoty Unia Tarnów przyjechała po komplet punktów. - Zespół z Tarnowa przyjechał bardzo dobrze przygotowany. Wiedzieliśmy, że będzie to trudny mecz i od początku będą chcieli narzucić nam swój styl gry, ale dobra obrona i skuteczność w ataku pozwoliła nam zremisować I połowę. Po przerwie rywal odjechał nam na parę bramek i zrobiło się ciężko - zauważył Jakub Szyszko, zawodnik MMTS-u.
Scenariusz z samej końcówki meczu mógłby zostać odrzucony przez reżyserów filmów akcji jako zbyt nierealny. - Na półtorej minuty do końca mieliśmy cztery bramki straty, ale nie poddaliśmy się. Walczyliśmy o każdą piłkę i super, że udało się zremisować po 60 minutach i wygrać po karnych. Brawo dla Nikodema Kutyły, który w pierwszej połowie dostał w splot słoneczny i nie mógł oddychać, a wszedł w ostatnich minutach i rzucił dwie najważniejsze bramki. Brawo dla niego, oby tak dalej - podkreślił Szyszko.
Tego typu mecze długo siedzą w zespole przegranych. - Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, ale do 59. minuty, gdzie straciliśmy trzy bardzo ważne bramki w ciągu minuty, co przekreśliło nasz cały wysiłek. Z jednej strony trzeba się cieszyć z punktu na wyjeździe, ale patrząc na przebieg spotkania, będzie to w nas siedziało bardzo długo - ocenił Albert Sanek, zawodnik tarnowskiej drużyny.
W tabeli MMTS Kwidzyn zajmuje 7. miejsce, natomiast Grupa Azoty Unia Tarnów jest 9. W następnym meczu tarnowianie podejmą Torus Wybrzeże Gdańsk, a MMTS czeka wyjazd do Lubina.
Czytaj także:
Chrobry znowu walczył do końca
Karolina Siódmiak przed MŚ
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo i jego stara miłość