MŚ 2021. Trenerka reprezentacji Polski bez ogródek. "Trudno to przełknąć"
Nie tak Polki wyobrażały sobie początek MŚ 2021 piłkarek ręcznych. Trener Monika Marzec zdradziła, co zadecydowało o piątkowej porażce z Serbią.
Na pierwszą bramkę Polek musieliśmy czekać aż siedem minut. - Zbyt nerwowo weszliśmy też w drugą połowę. Był moment, że zniwelowaliśmy sześciobramkową stratę do minus jeden, mieliśmy szansę na remis i może wtedy jakby się to udało, przełamałybyśmy rywalki. Pojawiło się kilka sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy - oceniła szkoleniowiec w rozmowie z Polsatem Sport.
- Ciężko przełknąć tę porażkę (21:25 - przyp. red.). Turniej jednak dopiero się rozpoczął i trzeba wyciągnąć wnioski - dodała Monika Marzec.
ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królemW grze Biało-Czerwonych dało się zauważyć kilka pozytywów. Jeden z nich to świetna zmiana na pozycji bramkarki. - Impulsem do odrabiania strat była Monika Maliczkiewicz w bramce. Wiemy, jaką jest charyzmatyczną zawodniczką i jak potrafi poderwać zespół do walki. Pokazała się z bardzo dobrej strony i grała na wysokim procencie. Szkoda, że nie potrafiliśmy tego do końca wykorzystać. Jakby udało nam się dojść na remis, mogłoby to się różnie potoczyć - powiedziała trenerka.
Co trzeba poprawić na kolejny mecz? - Piłka ręczna to nie matematyka. Trzeba wyjść na boisko, wierzyć w swoje umiejętności i przez sześćdziesiąt minut walczyć. Rosjanki mają przebudowany skład i bardzo dobre, zdolne, młode zawodniczki - zakończyła Monika Marzec.
---> Kinga Achruk: Za orzełka oddamy wszystko
---> Liga Mistrzów. Co za finisz w Elverum! Bramkarz trafił na wagę pierwszego zwycięstwa