9. kolejka Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych wystartowała w ukraińskim Zaporożu oraz w norweskim Elverum. HC Motor podejmował SG Flensburg-Handewitt, a Elverum Handball mierzyło się z Mieszkowem Brześć. W obu przypadkach rywalizacja toczyła się w dolnej części grupowej tabeli, gdzie stawką są ostatnie miejsca zapewniające awans do fazy TOP16. Spotkania z bezpośrednimi rywalami do promocji są najlepszą okazją do poprawienia swoich notowań.
Podobnej informacji dwa razy nie trzeba było powtarzać zawodnikom Mieszkowa. Białorusini w obecnej edycji Champions League zanotowali potężny falstart (sześć porażek z rzędu) i wciąż gonili peleton Grupy A, mając na koncie tylko jedno "oczko" za remis z RK PPD Zagrzeb.
W Norwegii od pierwszej minuty rzucili się więc na rywali, mecz rozpoczynając od serii trzech trafień. Potem tempo utrzymać próbowali skuteczny w ataku Mikita Waliupow oraz nieźle radzący sobie między słupkami Wiaczesław Sałdacenka. To wystarczyło, by Mieszkow zachował do przerwy nieznaczną przewagę (17:15), choć życie Białorusinom mocno uprzykrzał Emil Imsgaard.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fatalny karambol w Makao
To kolejny już świetny mecz golkipera Elverum, który w drugiej połowie wyglądał jeszcze lepiej (ponad 40 proc. udanych interwencji)! Norweg dał swojej drużynie impuls, który w ofensywie wykorzystali Tobias Grondahl oraz Dominik Mathe. Nie minęło pięć minut drugiej połowy, a inicjatywę przejęli gospodarze, którzy dziesięć minut przed końcem prowadzili 31:28.
Jak się potem okazało, w ostatnim fragmencie spotkania Norwegowie do białoruskiej siatki trafili jeszcze zaledwie raz. Mieszkow z Waliupowem i Baptiste Bonnefondem na czele wykorzystał sytuację i doprowadził do remisu cztery minuty przed końcową syreną (32:32). Od tego momentu w grę obu drużyn wdały się olbrzymie nerwy. Więcej zimnej krwi zachowali jednak przyjezdni, bo trafienie na wagę zwycięstwa (pierwszego w tej edycji Ligi Mistrzów) zdobył dla Mieszkowa... bramkarz, Iwan Maczkiewicz. Golkiper losy meczu rozstrzygnął dosłownie sekundę przed końcową syreną. Najpierw popisał się skuteczną interwencją, a potem celnym rzutem do pustej bramki przez całe boisko (33:32).
W tym samym czasie w Zaporożu mierzyli się sąsiedzi z tabeli Grupy B. Piąty w stawce Flensburg udał się do będącego punkt za Wikingami Zaporoża. Z początku wydawało się, że zajmowane lokaty dobrze odzwierciedlały siłę drużyn, bo w trakcie pierwszej partii żadna z ekip nie osiągnęła prowadzenia większego niż dwa trafienia. Strzeleckie popisy urządzili sobie Aidenas Malasinskas oraz Emil Jakobsen (po sześć bramek do przerwy), a minimalną zaliczkę przy zmianie stron Motor zawdzięczał lepszej postawie w bramce Giennadija Komoka niż jego vis a vis Benjamina Buricia (15:14). Na domiar złego dla Niemców, z kontuzją kolana z parkietu zszedł Aaron Mensing.
Po powrocie do gry przewaga Ukraińców zaczęła się zarysowywać coraz mocniej. Na jeszcze wyższe obroty wszedł Komok, dalej bombardował Malasinskas, którego wspierał Zachar Denisow i z jednej bramki zrobiły się dwie, a potem trzy. Kwadrans przed końcem gospodarze wyprowadzili natomiast decydujący cios, czyli pięć bramek z rzędu. Flensburg nie miał nawet czasu na odpowiedź, bo przy stanie 26:20 do końca pozostało pięć minut gry. Zresztą w tym czasie Motor do swojej przewagi dorzucił jeszcze kolejne trzy cegiełki, odnosząc bardzo przekonujące zwycięstwo 31:22.
Liga Mistrzów, 9. kolejka:
HC Motor Zaporoże - SG Flensburg-Handewitt 31:22 (15:14)
Najwięcej bramek dla Motoru: Aidenas Malasinskas 9, Boris Puchowiski i Zachar Denisow (po 4)
Najwięcej bramek dla Flensburga: Emil Jacobsen 8, Johannes Golla 4
Elverum Handball - Mieszkow Brześć 32:33 (15:17)
Najwięcej bramek dla Elverum: Tobias Grondhal 8, Dominik Mathe 6
Najwięcej bramek dla Mieszkowa: Mikita Waliupow 8, Baptiste Bonnefond 5
Czytaj także:
MŚ w Gdańsku
Achruk: Za orzełka oddamy wszystko