Z pewnością nie tak wyobrażały sobie Polki początek mistrzostw świata. Nasze zawodniczki już w pierwszych akcjach potrafiły dojść do dogodnych sytuacji rzutowych, ale na drodze stawały to słupek, to poprzeczka, a to blok rywalek. Efekt? Po ośmiu minutach gry Serbki prowadziły trzy do jednego.
Ekipa Biało-Czerwonych zdobyła wkrótce bramkę kontaktową, ale kolejne dwa celne trafienia oddały już szczypiornistki z Bałkanów. I taka sytuacja powtarzała się kilka razy. Polki goniły wynik, a rywalki chwilę później odpowiadały z nawiązką (9:5 w 15').
Problemy w ofensywie mogły niepokoić. W drugim kwadransie zawodów nadzieję na lepsze dała jednak Natalia Nosek i jej bomby z prawego rozegrania (13:11 w 23'). W bramce uwijała się dodatkowo Adrianna Płaczek, ale to Serbki zeszły na przerwę z trzybramkową zaliczką.
Po zmianie stron powróciły stare demony i potężne problemy w ataku, które odbiły się na rezultacie (19:13 w 37'). Szansa na wygraną zaczęła uciekać, ale sygnał do walki dała jeszcze Aleksandra Rosiak, która popisała się efektownym rzutem z podłoża. Później doszły także piłki odbite przez Monikę Maliczkiewicz i celne trafienia skrzydłowych.
ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem
Gdy po raz kolejny trafiła Aleksandra Rosiak, znów zrobiło się gorąco (20:19 w 44'). Świetny poziom utrzymywała także Monika Maliczkiewicz. Po jednej z jej interwencji Polki wywalczyły rzut karny i mogły doprowadzić do wyrównania, ale fantastycznej okazji nie wykorzystała Monika Kobylińska! To mógł być przełomowy moment.
Mieliśmy mnóstwo okazji, żeby odwrócić losy meczu i po raz kolejny potwierdziło się powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Nie radziliśmy sobie nawet w liczebnej przewadze, gdy na ławkę kar została odesłana Jovana Kovacević.
Gdy na +3 rzuciła Jovana Stoiljković, stało się jasne, że nie wyrwiemy przeciwnikowi choćby jednego punktu (24:21 w 58'). A szkoda, bo Serbia to drużyna, którą dało się w piątek jak najbardziej pokonać. Zabrakło jednak skuteczności, opanowania i zimnej głowy. I przede wszystkim recepty na Kristinę Graovac, która broniła jak w transie (5/6 - 83 procent). Jej kosmiczny występ będzie się naszej drużynie śnić po nocach.
Serbia: Risović, Graovac - M. Agbaba, J. Agbaba 1, Janjusević 7, Kojić 2, Radojević 1, Kocić, Jovović, Kovacević 2, Stamenić, Jovanović, Lovrić 2, Stoiljković 6, Liscević, Petrović 4
Karne: 3/3
Kary: 8 min.
Polska: Płaczek, Maliczkiewicz, Zima - Zimny, Płomińska, Kobylińska, Balsam 4, Gęga, Matuszczyk, Górna 1, Rosiak 6, Nosek 4, Szarawaga, Achruk 1, Roszak, Nocuń 5.
Karne: 1/3
Kary: 8 min.
---> Kinga Achruk: Za orzełka oddamy wszystko
---> Liga Mistrzów. Co za finisz w Elverum! Bramkarz trafił na wagę pierwszego zwycięstwa