Bielecki wraca do formy, Lwy wygrały w "polskim" meczu

Beniaminek z Lubeki już w letnim okienku transferowym pokazał, że nie ma zamiaru być chłopcem do bicia. Przybycie Arne Niemeyera z HSV Hamburg czy Tomasza Tłuczyńskiego TSV Hannover-Burgdorf ma zapewnić zespołowi Patricka Lijestranda miejsce w środku tabeli.

Dużo wyższe aspiracje mają natomiast zawodnicy Lwów. Dzięki olbrzymim wzmocnieniom poczynionym w lecie podopieczni Oli Lindgrena chcą włączyć się do walki o mistrzostwo, na które według obserwatorów i bukmacherów największe szanse mają drużyny THW Kiel oraz HSV Hamburg.

Zespół z Lubeki od pierwszych minut dawał wszystkim do zrozumienia, że nie przyjechał na SAP Arena po najniższy wymiar kary. Od początku z składzie beniaminka pojawiło się trzech Polaków: Tomasz Tłuczyński, Artur Siódmiak oraz Michał Jurecki. To właśnie polski rozgrywający w początkowym okresie gry stanowił największe zagrożenie dla bramki strzeżonej przez Henninga Fritza. Gospodarzom grało się ciężko i w rezultacie w 20. minucie po trafieniu Siódmiaka przegrywali 9:10. Wtedy swoją pierwszą bramkę w meczu zdobył Karol Bielecki, a chwilę wcześniej na parkiecie pojawił się drugi bohater Lwów tego wieczoru, Sławomir Szmal. Ostatnie dziesięć minut pierwszej części gry to demonstracja siły polskiego szczypiorniaka. Do siatki na zmianę trafiali Bielecki i Jurecki, a i Szmal popisał się kilkoma udanymi interwencjami. Pierwsza połowa zakończyła się nieznacznym prowadzeniem gospodarzy 15:14.

Po zmianie stron Lwy wyraźnie podkręciły tempo. Już po pięciu minutach, między innymi dzięki dwóm trafieniom Bieleckiego i znakomitej postawie Szmala, Lwy odskoczyły przeciwnikom na trzy bramki. Kolejne trafienia podopiecznych Oli Lindgrena zmusiły Patricka Lijestranda do poproszenia o przerwę, jednak wtedy już chyba każdy z 7 tysięcy kibiców zebranych w SAP Arena widział, że tego pojedynku jego pupile nie przegrają. I choć w 47. minucie goście zmniejszyli straty do trzech bramek, to zwycięstwo Lwów było niezagrożone. Ostatecznie Rhein-Neckar Lowen pokonał w meczu inauguracyjnym sezon 2009/2010 Bundesligi TuS N-Lübbecke 29:23. Oprócz Karola Bieleckiego, zdobywcy dziewięciu bramek dla Lwów, słowa uznania należą się Sławomirowi Szmalowi, który w sumie obronił 16 piłek. Pierwsze w tym sezonie trafienia w barwach RNL zaliczyli Bjarte Myrhol (6), Olafur Stefansson (3) oraz Snorri Gudjonsson (1). Dla gości sześć bramek zdobył Jurecki, trzy dołożył Tłuczyński i jedną Siódmiak.

Wysoka skuteczność Bieleckiego może być sygnałem, że polski bombardier wraca do swojej optymalnej formy. Nie ma co ukrywać, że poprzedni sezon w wykonaniu byłego zawodnika Vive Kielce nie należał do udanych. Polak wielokrotnie wspominał o przemęczeniu fizycznym, olbrzymiej presji działaczy i kibiców, a nawet o możliwości powrotu do ojczyzny. Miejmy nadzieję, że wraz z przyjściem nowego szkoleniowca oraz licznymi wzmocnieniami, Bielecki odżyje sportowo i ponownie będzie stanowił silny punkt Rhein-Neckar Lowen i reprezentacji Polski.

W innych sobotnich spotkaniach THW Kiel pokonał MT Melsungen 35:25, a VfL Gummersbach nie dało najmniejszych szans innemu beniaminkowi HSG Dusseldorf, zwyciężając 31:18.

Źródło artykułu: