- Bardzo dobrze i konsekwentnie zagraliśmy pierwsza połowę I realizowaliśmy bardzo dobrze wszystkie przedmeczowe założenia - zauważył Mariusz Kempys, który zgodził się na krótką wypowiedź specjalnie dla naszego serwisu. - Niestety bardzo słabo zaczęliśmy druga połowę. Grając w przewadze brakowało zawodnika, który zdecydowałby się wziąć na siebie ciężar gry i oddać mocny rzut. Niestety nikt nie podjął ryzyka, potem zaczęliśmy oddawać rzuty z nieprzygotowanych pozycji i właściwie Płock grając w osłabieniu przez te 10 minut pierwszej połowy ułożył sobie spotkanie i odskoczył na kilka bramek - przyznał zawiedziony.
- Z perspektywy czasu widać, że dla nas mecz zakończył się już po 40 minutach, bo potem w nasze szeregi wtargnęła nerwowość, a Wisła spokojnie grała swoje i skończyło się tak, jak się skończyło - otwarcie przyznał szczypiornista z Zabrza i po chwili dodał: - Nie graliśmy w okresie przygotowawczym z rywalami z najwyższej półki, więc nie wiedzieliśmy czego się spodziewać po tym meczu - mówił bez ogródek.
- Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze w obronie i konsekwentnie w ataku, potem troszkę się pogubiliśmy, a Wisła jest zespołem na tyle silnym i doświadczonym, że wykorzystali chwile naszej słabości - starał się doszukać przyczyn porażki były zawodnik Piotrkowianina Piotrków Trybunalski.
Doświadczony szczypiornista przedstawił także założenia na bieżący sezon: - Naszym nadrzędnym celem i priorytetem jest utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Do ligi awansowały 3 zespoły, część drużyn się wzmocniła, część osłabiła i mam nadzieję, z każdą drużyną, poza dwoma hegemonami z Płocka i Kielc, we własnej hali możemy powalczyć o korzystny wynik – przyznał z nadzieją w głosie Kempys, lecz szybko dodał: - Do utrzymania daleka droga- musimy grać jeszcze lepiej i konsekwentniej, niż w pierwszej połowie meczu z Wisłą.
A jak rozgrywający POWEN- u Zabrze ocenia swoją grę na tle Wisły? - Swój występ oceniam raczej pozytywnie, ale nie chcę się nad tym rozwodzić, bo wiadomo- pierwszy mecz, silny rywal - skwitował krótko. - Wydaje mi się ze był okej - dodał.
Dla tak doświadczonego gracza nie straszy był również oszołamiający gwar i doping panujący na płockiej hali: - Jestem zawodnikiem, który na boisku wyłącza się, dlatego też na moją postawę nie miał wpływu żywiołowy doping w Płockiej hali- przyznał, by dodać po chwili: - Wiadomo, że gospodarzom gra się zawsze łatwiej, szczególnie przy takiej publiczności i mam nadzieje, że Płocczanie już niedługo będą wykorzystywać ten atut w nowej, lepszej hali. Wielokrotny Mistrz Polski i multimedalista zasługuje na zdecydowanie lepszą halę! - zakończył swoją wypowiedź gracz z Zabrza.