Po dobrych występach w MŚ w Egipcie wydawało się, że kibice nie będą musieli martwić się o obsadę prawego rozegrania. Maciej Majdziński był jedną z pierwszoplanowych postaci kadry, wszystko szło po jego myśli, aż do ostatniego meczu z Niemcami. Był załamany, gdy w pozornie niegroźnej sytuacji po raz trzeci uszkodził więzadła w kolanie. Diagnoza dla piłkarza ręcznego jak wyrok - trzeci rok kariery z głowy, a mowa przecież o 25-latku.
- Oczywiście pojawiły się myśli, że to koniec poważnego grania. Te momenty od razu po kontuzji były bardzo trudne. Dopiero potem zacząłem bardziej analizować, co dalej i podjąłem próbę powrotu - tłumaczy nam.
I podkreśla: - Chciałbym bardzo podziękować za wszelkie głosy wsparcia. Nawet nie chce tutaj nikogo wymieniać, odzew był bardzo duży. Zrobiło mi się naprawdę miło, że tyle osób mnie wspiera.
ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!
Od kontuzji minął rok i Majdziński znalazł się na ostatniej prostej przed powrotem. - Jest dobrze, zaczynam powoli wchodzić w dynamiczny trening. Na razie wszystko w porządku, chciałbym wrócić do gry za ok. 1,5 miesiąca. Cały czas przechodziłem rehabilitację, niestety nie obyło się bez zabiegu z powodu bólu. Przeszedłem go pod koniec grudnia, doktor ociosał osteofit, wyczyścił kolano i wszystko sprawdził. W sumie nie było to nic skomplikowanego, zabieg tylko zabrał mi trochę czasu - opowiada reprezentant Polski.
Trener kadry Patryk Rombel wciąż mocno liczy na Majdzińskiego w kontekście MŚ 2023. 25-latek w wysokiej formie mógłby rozwiązać problem z obsadą prawej strony, ale zawodnik Bergischer uspokaja: - Jeśli będę w stanie pomoc jeszcze kiedyś kadrze, to chętnie to zrobię. Na razie celem jest powrót do zdrowia i gry, a potem przyjdzie czas na kolejne - zapowiada.
Uczestnik ME 2020 i MŚ 2021 znalazł się na rozdrożu kariery nie tylko z powodu kontuzji, za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt z niemieckim Bergischer i czeka na oferty. - Dopiero zacząłem odbierać pierwsze telefony. Jeszcze nic nie jest ustalone. Kwidzyn? Wiele osób o to pytało, mam sentyment, chcę na pewno tam kiedyś zagrać. Zobaczymy, czy teraz będzie dobry moment - komentuje kwidzynianin.
Majdziński wyjechał z Polski w 2015 roku, do HSV Hamburg ściągnął go trener reprezentacji Michael Biegler. Dwa razy zagrał w Bundeslidze, w międzyczasie zwycięzcy Ligi Mistrzów ogłosili bankructwo i po Polaka sięgnęło Bergischer. Z tym zespołem awansował do Bundesligi i rozegrał prawie 50 spotkań w niemieckiej elicie. Byłoby ich więcej, gdyby nie kontuzje kolana - w 2016 i 2018 roku.
- Dużo zawdzięczam Bergischer. Dostałem szanse i możliwość rozwoju po kontuzjach. Fajnie byłoby jeszcze spróbować się w lidze zagranicznej, ale muszę to przemyśleć, ze względu na oferty i przede wszystkim zdrowie - podkreśla Majdziński.
ZOBACZ:
Kolejny obcokrajowiec w Mielcu
W Płocku nie trafili z transferem