Solidne wsparcie to podstawa. "Dziękujemy za liczne przybycie i doping"

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Przemysław Krajewski
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Przemysław Krajewski

Orlen Wisła Płock bez większych problemów poradziła sobie z trzecimi w tabeli Azotami Puławy 32:24. Na Lubelszczyźnie pojawiła się grupa kibiców z Płocka. - Dziękujemy im za liczne przybycie i głośny doping mówi - Przemysła Krajewski z Orlenu Wisły.

Spotkanie z Azotami od samego początku układało się po myśli Krajewskiego i jego kolegów. Stąd szybko uzyskane prowadzenie 6:1, 8:2, czy 9:3 w 13. minucie. - Faktycznie początek meczu był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Stanęliśmy bardzo mocno w obronie i stąd wyprowadzaliśmy szybkie kontrataki. Pozwoliło to na odskoczenie i uzyskanie dobrej przewagi - powiedział skrzydłowy Orlenu Wisły.

Później w szeregi płocczan wkradło się pewne rozluźnienie, które pozwoliło Azotom na częściowe odrobienie strat, ale przewaga Nafciarzy ani razu nie zmalała poniżej trzech bramek. - To była chwila dekoncentracji, ale później pokazaliśmy, że w tym spotkaniu jesteśmy zdecydowanie lepszym zespołem i odrobiliśmy te starty z nawiązką.

- W drugiej połowie mieliśmy problemy przy grze w osłabieniu. Nie wyglądało to najlepiej. Zespół z Puław to wykorzystał. W nasze poczynania wkradła się niecierpliwość, były rzuty oddawane z nieprzygotowanych pozycji. Potrafiliśmy jednak to wszystko skorygować. Jesteśmy na tyle doświadczonym zespołem, że potrafiliśmy to wziąć na swoje barki i dowieźć wygraną do końca - powiedział Krajewski.

W Puławach oprócz zawodników pojawiła się też kilkunastoosobowa grupa kibiców z Płocka. - Dziękujemy im za tak liczne przybycie i głośny doping, było to słychać przez cały mecz. Oni zawsze są dla nas dużym wzmocnieniem. Chciałoby się powiedzieć: zapraszamy was jeszcze liczniej do naszej Orlen Areny. Przed nami ciężkie mecze i będziemy tego dopingu bardzo potrzebować.

Zobacz także:
Hit kolejki rozczarował. Orlen Wisła z wygraną
Wielkie emocje w Gdańsku. Zdecydowały karne

ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci

Źródło artykułu: