Po trzyletnim pobycie w Tarnowie Wojciech Dadej mógł oczekiwać więcej. Przychodził do klubu jako podstawowy środkowy reprezentacji juniorów i bodaj najbardziej utalentowany absolwent swojego rocznika w gdańskim SMS-ie. W 2018 roku - jeszcze przed 19. urodzinami - dostał powołanie do kadry Piotra Przybeckiego, ale nie zjawił się na zgrupowaniu z powodu rehabilitacji barku. Widziano w nim kandydata na nowego Bartłomieja Jaszkę.
- Zaryzykowałem, przyszedłem do beniaminka, 700 km od domu. Wszystko po to, by grać jak najwięcej - tłumaczy nam.
Dadej niespodziewanie zniknął z radarów. W pierwszym sezonie grał dość regularnie, ale dopiero uczył się PGNiG Superligi i nie zabłysnął. Przez kolejne 1,5 roku przeważnie był rezerwowym i wydawało się, że wpadnie w ligową szarzyznę. Odżył dopiero w 2022 roku, choć - jak sam przyznaje - nie ma mowy o jakiejś istotnej zwyżce formy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: naprawdę tak chciał czy... mu zeszło?!
- Nie nauczyłem się niczego nowego, nagle mnie nie oświeciło. Po prostu jestem sobą. Teraz gram, wcześniej siedziałem na ławce. Pierwszy sezon trzeba określić jako ciężki, nie byliśmy zgrani, dokonywano "dziwnych" transferów, ale przynajmniej trener Markuszewski sprawiedliwie rozdzielał minuty. U Patrika Lilejstanda było inaczej. Odbierałem to tak, że niezależnie jak zaprezentujesz się na treningu, to i tak trener wybierze swój tradycyjny skład, z doświadczonymi graczami. Potrafił mnie chwalić, a potem i tak nie pojawiałem się na boisku. Wolał też inny styl w obronie na mojej pozycji i to także zdecydowało. Dobrze, że ten okres już minął. Nie ma między nami złej krwi, chociaż mam do niego żal, bo zmarnowałem sporo czasu - przyznaje były środkowy reprezentacji juniorów.
W rundzie wiosennej Dadej przekonał do siebie szkoleniowca tarnowian i stał się pierwszym wyborem na środku. W ciągu kilku tegorocznych kolejek przebił swój dorobek z całych poprzednich rozgrywek. Jest pewnym egzekutorem karnych, nie boi się indywidualnych wejść. 22-latek potwierdza, że nie bez przyczyny za juniorskich czasów przypięto mu łatkę wielkiego talentu.
Pomimo dobrych ostatnich występów, Dadej dostał zielone światło do odejścia i prawdopodobnie opuści Unię po trzech latach.
ZOBACZ:
Energa MKS wybrała nowego lewoskrzydłowego
Flensburg bliżej ćwierćfinału LM