Gospodarze mecz rozpoczęli niemrawo. Szybko kilka udanych interwencji zaliczył bramkarz przyjezdnych Roland Mikler i po bramce Deana Bombaca w szóstej minucie MOL-Pick Szeged prowadził 3:1. Wikingowie szybko wybudzili się jednak z letargu. Kiedy Johannes Golla w 19. minucie podwyższył na 9:6 - trener gości Juan Carlos Pastor poprosił o czas, by przywołać swoich zawodników do porządku.
Jego wskazówki na nic się jednak zdały. Mistrzowie Niemiec z sezonu 2018/19 szli za ciosem, a między słupkami kapitalnie spisywał się Benjamin Burić (mający do przerwy 7 obron i 42% skuteczność). Nakręceni gospodarze wrzucili wyższy bieg i po bramce Simon Halda Jensena na chwilę przed zejściem do szatni mieli nawet aż sześć bramek zaliczki.
Po zmianie stron przewaga uśpiła czujność Flensburga, ponadto dobrą zmianę dał w szeregach Pick Imanol Garcianda i po jego trzech z rzędu trafieniach Węgrzy złapali kontakt z rywalem. W kluczowym momencie meczu odpowiedzialność na swoje barki wziął środkowy rozgrywający Jim Gottfridsson. MVP ostatnich mistrzostw Europy dobrze dyrygował grą Flensburga, a gdy trzeba było samemu finalizował akcje.
Węgrzy mogli zmniejszyć straty do trzech trafień, lecz ostatnią akcje meczu rozegrali bardzo źle. Wskutek tego został im tylko rzut już po końcowej syrenie, ale nie znalazł on drogi do bramki.
SG Flensburg-Handewitt - MOL-Pick Szeged 25:21 (14:10)
Najwięcej bramek: dla Flensburga - Hampus Wanne 5, Johannes Golla 4; dla Pick Szeged - Imanol Garciandia 5, Dean Bombac, Kent Robin Tonnessen - po 4.
Czytaj także:
Niklas Landin zawodnikiem roku
Solidna zaliczka Orlen Wisły Płock
ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci