- Jesteśmy skazani na pożarcie, ale jedziemy robić swoje, walczyć o każdy centymetr boiska i realizować założenia taktyczne - powiedział Piotr Papaj w rozmowie z przedstawicielami oficjalnej strony Torus Wybrzeża Gdańsk.
W tabeli oba zespoły dzieli przepaść - kielczanie z kompletem zwycięstw prowadzą w zestawieniu, szczypiorniści z Pomorza zajmują dopiero dziesiąte miejsce. Mistrzowie Polski w Hali Legionów są niepokonani od lat - nic dziwnego, że przyjezdni nie mieli złudzeń. Urwanie punktów żółto-biało-niebieskim to byłaby wielka sensacja.
Gdańszczanie tymczasem przyjechali do stolicy województwa świętokrzyskiego mocno osłabieni. W protokole meczowym znalazło się zaledwie trzynastu zawodników, a jednak od pierwszych minut spotkania ich postawa mogła imponować.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!
Tempo w pierwszych minutach było bardzo szybkie, a jednak szczypiorniści z Pomorza bez większych problemów dotrzymywali kroku mistrzom Polski. Na tablicy wyników przed długi czas utrzymywał się remis, a w 10. minucie to przyjezdni prowadzili 7:6. Gracze Wybrzeża grali konsekwentnie i z dużym spokojem. Przeciąganie liny trwało w najlepsze przez dwadzieścia minut. Wtedy też żółto-biało-niebiescy poprawili grę w defensywie i odskoczyli rywalom na trzy trafienia.
Goście ani myśleli się jednak poddawać, cały czas starali się naciskać gospodarzy. Sytuacja diametralnie uległa zmianie w drugiej części meczu. Po przerwie kielczanie zaczęli budować przewagę, a gdańszczanie zaczęli tracić animusz.
Mariusz Jurkiewicz już w 34. minucie wykorzystał swój ostatni czas. Mistrzowie Polski rozkręcali się z minuty na minutę. Tymczasem liczba błędów na koncie przyjezdnych zaczęła rosnąć. Zawodnicy Łomży Vive wykorzystywali każde zawahanie przeciwników i szybko ich pomyłki zamieniali na łatwe bramki z kontrataków.
W szeregi Wybrzeża wkradło się sporo chaosu - między innymi dwukrotnie popełnili błąd zmiany. Kielczanie nie oglądali się na rywali - w ciągu zaledwie kilku minut powiększyli swoje prowadzenie do piętnastu trafień. Zaporą nie do przejścia dla gdańszczan okazał się Andreas Wolff, który imponował kolejnymi paradami.
Łomża Vive Kielce - Torus Wybrzeże Gdańsk 39:25 (18:15)