MMTS wytrzymał ciśnienie w derbach. Komplet punktów pojechał do Kwidzyna

Derby Pomorza w piłkę ręczną dostarczyły spodziewanych emocji. Torus Wybrzeże walczyło o punkty z MMTS-em, kwidzynianie jednak zaprezentowali więcej jakości w końcówce i wygrali 26:24.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Arkadiusz Ossowski (z piłką) PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Arkadiusz Ossowski (z piłką)
Spotkania pomiędzy zespołami z Gdańska i z Kwidzyna od zawsze generują dodatkowe emocje. Niemal w pełni wypełniona gdańska hala przeżywała je i tym razem, gdyż żadna z drużyn nie potrafiła zdominować tego spotkania. Wręcz przeciwnie, do 21. minuty gdańszczanie i kwidzynianie ani przez chwilę nie potrafili wyjść na dwubramkowe prowadzenie.

Od początku dobrze prezentowali się bramkarze - Krzysztof Szczecina i Miłosz Wałach. Kwidzynianie krócej rozgrywali swoje akcje, natomiast gdańszczanie mozolnie przebijali się pod bramkę rywala.

W końcu to jednak sposób gry Torus Wybrzeża zaczął przynosić efekty. Dobrze spisywał się w ataku Ihor Turczenko, który tylko w I połowie rzucił trzy bramki i to po jego rzucie, na 4 minuty przed końcem było 12:9. Gdy wydawało się, że Torus Wybrzeże zakończy mecz zwycięstwem, MMTS zaczął odrabiać straty. Sygnał do ataków dał najskuteczniejszy w kwidzyńskiej ekipie Bartosz Nastaj, a gdy na 5 sekund przed końcem trafił Kacper Majewski, I połowa zakończyła się wynikiem 12:12.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!

Od początku drugiej połowy bardzo dobrze w kwidzyńskiej bramce spisywał się Bartosz Dudek i gdy w 35. minucie z karnego trafił Nikodem Kutyła, zespół prowadzony przez Zbigniewa Markuszewskiego wyszedł na pierwsze w tym spotkaniu dwubramkowe prowadzenie - 15:13.

Torus Wybrzeże nie dało się zdominować rywalowi i wciąż utrzymywało 1-2-bramkową stratę. Kwidzynianie w krótkim okresie czasu mieli dwie kary, z czego jednak do końca nie skorzystali gospodarze. Dopiero w pełnych zestawieniach gdańszczanie zdołali wyrównać. Znów mecz zaczął się od początku.

W kluczowym momencie, na 8 minut przed końcem spotkania, cztery doskonałe interwencje z rzędu zaliczył Dudek, a Artura Chmielińskiego pokonał trzykrotnie Patryk Grzenkowicz i MMTS znów objął trzybramkowe prowadzenie - 4 minuty przed końcem było 21:25. Na ponad dwie minuty przed końcem kary otrzymali Dmytro Doroszczuk i trener gdańskiej drużyny. Odrobienie strat w dwubramkowym osłabieniu było zadaniem niewykonalnym i co prawda gospodarze podjęli rękawice, jednak ostatecznie przegrali 24:26.

Torus Wybrzeże Gdańsk - MMTS Kwidzyn 24:26 (12:12)

Torus Wybrzeże: Wałach, Chmieliński - Papaj 6, Turczenko 4, Kosmala 3, Powarzyński 2, Wróbel 2, Tomczak 2, Jachlewski 2, Woźniak 1, Doroszczuk 1, Sulej 1, Pieczonka
Karne: 3/3.
Kary: 16 min. (Jachlewski 4 min., Doroszczuk, Turczenko, Pieczonka, Kosmala, Doroszczuk - po 2 min.).

MMTS: Szczecina, Dudek - Nastaj 5, Grzenkowicz 5, Kutyła 4, Peret 3, Ossowski 2, Majewski 2, Szyszko 2, Krieger 1, Jankowski 1, Orzechowski 1, Kornecki, Landzwojczak, Guziewicz.
Karne: 2/2.
Kary: 12 min. (Krieger 4 min., Landzwojczak, Jankowski, Majewski, Guziewicz - po 2 min.).

Czy Torus Wybrzeże spokojnie utrzyma się w PGNiG Superlidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×