W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Andreas Wolff (Łomża Vive Kielce)
Kiedy Niemiec miał słabszy okres w Kielcach, prezes Bertus Servaas mawiał: - Nie trafił do nas, by bronić na poziomie 20-30 proc. Gorszy czas już za Niemcem, od kilku miesięcy jest w wysokiej formie i potrafi zabłysnąć.
Gdyby nie jego postawa, nie byłoby mowy o mistrzostwie dla Łomży Vive. W dużej mierze to właśnie Wolff poprowadził kielczan do mistrzostwa. Odbił aż cztery karny (!), co w tym sezonie nie zdarzyło się w Superlidze chyba nikomu. Na jego koncie 18 udanych interwencji przy 48 proc. skuteczności, w tym kilka z nich uratowało przeciętnie prezentującą się Łomżę Vive od porażki w Płocku i utraty mistrzostwa. Jeden z najbardziej pamiętanych wystepów w Superlidze ostatnich lat.
Lewoskrzydłowy: Dmytro Artemienko (Górnik Zabrze)
- Gdyby nie transfery ukraińskich graczy, to skończylibyśmy sezon na miejscach 8-10 - twierdzi prezes Bogdan Kmiecik. Coś w tym jest, bo zawodnicy ze wschodu rzeczywiście dali nową jakość. Szczególnie Artemienko, który dał się zapamiętać jako jeden z najpewniejszych egzekutorów w lidze. Tym razem o jego potencjale przekonały się Azoty, rzucił im 9 bramek, w tym cztery w ostatnich 10 minutach i dopiero w rzutach karnych rozstrzygnęły się losy czwartego miejsca w tabeli (na niekorzyść Górnika).
ZOBACZ: Weteran opuści Piotrkowianina
Lewy rozgrywający: Kacper Adamski (Energa MKS Kalisz)
Od kilkunastu dni przymierzał koronę króla strzelców, aż wreszcie przypieczętował swój sukces. Adamski znowu zakończył mecz z "dwucyfrówką". Najbardziej udany sezon w karierze zwieńczył 11 bramkami w Opolu. Dla nowego króla strzelców było to pożegnanie z Energą MKS-em, od lata będzie zakładał koszulkę Azotów.
Środkowy rozgrywający: Jakub Powarzyński (Torus Wybrzeże Gdańsk)
Warto obserwować rozwój 20-latka. Kilka miesięcy temu wrócił do gry po poważnej kontuzji i wydaje się, że zrobił spory progres w porównaniu do okresu sprzed urazu. Jakby nabrał pewności i od razu ma to przełożenie na statystyki. Sezon zakończył udanym występem z Zagłębiem; rzucił pięć bramek, nie bał się wziąć na siebie odpowiedzialności i decydował się na indywidualne akcję, dziewięć razy doprowadził kolegę do pozycji rzutowej. Coś nam podpowiada, że Powarzyński może być jednym z odkryć kolejnego sezonu.
Prawy rozgrywający: Rafał Przybylski (KS Azoty Puławy)
To nie była nadzwyczajna kolejka w wykonaniu prawych rozgrywających, dlatego stawiamy na stabilność. Reprezentant Polski, choć pewnie znajdzie się wielu krytyków tej opinii, był dość regularny w tym sezonie. Na dowód w ostatniej kolejce zagrał solidne zawody z Górnikiem i oceny jego występu nie psuje wybroniony przez Jakuba Skrzyniarza rzut na zwycięstwo w regulaminowym czasie. Przybylski jak zawsze pracował pod własną bramką, rzucił cztery gole w sześciu próbach i dobrze wyglądał jako kreator sytuacji (sześć asyst).
Prawoskrzydłowy: Arkadiusz Moryto (Łomża Vive Kielce)
Nie dogonił Kacpra Adamskiego w klasyfikacji strzelców, ale obok Wolffa był drugim bohaterem kielczan. To właśnie reprezentacyjny prawoskrzydłowy w ważnych momentach stawał się zimnokrwistym snajperem, jego gole pozwalały utrzymywać kontakt w newralgicznych momentach. Rzucił siedem bramek, w tym w ostatniej minucie wykorzystał karnego i właściwie zapewnił Łomży Vive mistrzostwo.
Obrotowy: Abel Serdio (Orlen Wisła Płock)
Spodziewano się raczej spektakularnego występu Siergieja Kosorotowa czy Michała Daszka, ale długimi fragmentami to Hiszpan był liderem Wisły w ataku. Serdio często urywał się obrońcom i wykorzystał pięć szans w pojedynkach z Andreasem Wolffem. Musiał harować za dwóch po czerwonej kartce dla Leona Susnji i jeszcze złapał drobny uraz (z konieczności zastępował go... rozgrywający Tin Lucin), ale zdołał wrócić na końcówkę.
ZOBACZ WIDEO Wiadomo, kiedy Mamed Chalidow wróci do oktagonu! "Chce się bić"