Przepisy są bezlitosne - każda federacja mogła zgłosić maksymalnie czterech zawodników do rundy kwalifikacyjnej. Przegranym w wewnętrznej rywalizacji reprezentacji Polski jest Piotr Żyła, który na pierwszym treningu na Alpensia Jumping Park zaprezentował się nieco słabiej od kolegów.
- Dla Piotrka to na pewno przykra informacja, tym bardziej że cztery lata temu w Soczi też znalazł się na aucie przed konkursem na skoczni normalnej. Dochodzą do mnie jednak z Korei pozytywne informacje, że decyzja Horngachera wcale go nie zdołowała. Ma o co walczyć, bo wciąż jest kandydatem do startu na dużej skoczni oraz w konkursie drużynowym - komentuje w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Jan Szturc, trener skoków narciarskich.
Z Polaków w kwalifikacjach do konkursu na skoczni normalnej w Pjongczangu wezmą udział Maciej Kot, Stefan Hula, Dawid Kubacki i Kamil Stoch. Żyła, który w minioną niedzielę zajął 3. miejsce w zawodach o Puchar Świata w Willingen, będzie dopingował kolegów w walce o jak najlepsze wyniki.
- To, że Żyła nie znalazł się w czwórce, pokazuje, jak bardzo wyrównany i mocny jest skład naszej kadry. Praktycznie wszyscy skaczą na podobnym, wysokim poziomie. Zresztą w ostatnim konkursie w Willingen cała piątka uplasowała się w czołowej dwunastce. Można powiedzieć, że austriacki trener miał przed konkursem olimpijskim taki pozytywny ból głowy, bo wybierał wśród najlepszych. Oby jak najdłużej była w kadrze tak silna rywalizacja - dodaje Szturc.
Początek czwartkowych kwalifikacji o godzinie 13:30.
ZOBACZ WIDEO Najgroźniejsi rywale Kamila Stocha. "Na pewno są wśród nich Freitag i Kraft"