Tak wygląda życie w wiosce olimpijskiej w Pjongczangu. "Dla takich chwil warto poświęcić wszystko"

WP SportoweFakty / Michał Bugno / Na zdjęciu: wioska olimpijska
WP SportoweFakty / Michał Bugno / Na zdjęciu: wioska olimpijska

Kontrola jak na lotnisku, meble pokryte dyktą, a na windę trzeba czekać nawet kilka minut. Polscy sportowcy są jednak zachwyceni. - Dla takich chwil warto poświęcić wszystko - zachwyca się biathlonistka Krystyna Guzik.

Wejście do wioski

Żeby wejść na teren wioski olimpijskiej, trzeba przejść kontrolę porównywalną z lotniskową. Są bramki, jest skaner bagaży, są i ręczne wykrywacze metali oraz kontrola koreańskiej policji.

W pierwszej części wioski znajduje się Village Plaza czyli plac, na którym powiewają flagi 92 krajów uczestniczących w igrzyskach. Umiejscowiona jest tu również scena, na której odbywają się oficjalne ceremonie powitania wszystkich reprezentacji. Wita je burmistrz wioski, odgrywane są hymny, a flagi uroczyście wciągane na maszt. W środę gościła tu m.in. reprezentacja Polski.

Wejście do części mieszkalnej wioski olimpijskiej
Wejście do części mieszkalnej wioski olimpijskiej

W namiotach obok znajduje się sklep z oficjalnymi pamiątkami igrzysk olimpijskich, sklep spożywczy, bank, kawiarnia, poczta, salon fryzjerski oraz centrum kultury koreańskiej. Codziennie można też odebrać tu dziennik "The Villager", przygotowywany dla mieszkańców. W trakcie naszej wizyty zakupy robiły tu biathlonistki Magdalena Gwizdoń oraz Krystyna Guzik z mężem Grzegorzem.

Ta część wioski dostępna jest dla dziennikarzy. Do części mieszkalnej nikt poza sportowcami, sztabami i członkami misji olimpijskiej nie ma dostępu. Jedynym terminem, w którym dziennikarze mogli wejść na jej teren był czwartek, poprzedzający otwarcie igrzysk olimpijskich. Z okazji skorzystało kilkudziesięciu dziennikarzy, w tym również my.

Potężne apartamentowce i hala z jadalnią

Przy okazji igrzysk olimpijskich zorganizowano dwie wioski. Jedna znajduje się w Pjongczangu, a druga w odległym o około 40 kilometrów Gangneungu. Pierwszą zamieszkuje 3500 osób (sportowcy wraz ze sztabami), reprezentujących dyscypliny na śniegu. Drugą 2400 ludzi (zawodnicy i członkowie sztabów), którzy rywalizują na lodzie.

Wioska w Pjongczangu to osiem potężnych apartamentowców, mających po piętnaście pięter. 62 polskich sportowców wraz ze swoimi sztabami zamieszkało w budynku, znajdującym się blisko wejścia do wioski. Zajęli pięć pięter: od ósmego do dwunastego. Na piętrach tuż pod Polakami zamieszkali Czesi, a na najwyższych Turcy.

Reprezentanci Polski w jednym z apartamentowców zajęli pięć pięter: od ósmego do dwunastego.
Reprezentanci Polski w jednym z apartamentowców zajęli pięć pięter: od ósmego do dwunastego.

Największe pomieszczenie w wiosce to jadalnia. Mieści się w wielofunkcyjnej hali YongPyong Dome, w której w 1999 roku odbyły się ceremonie otwarcia i zamknięcia zimowych igrzysk azjatyckich.

Zawodnicy mogą korzystać z niej przez całą dobę, a do wyboru mają 450 potraw azjatyckich i europejskich. Podczas wizyty w hali spotykamy trenera polskich skoczków Stefana Horngachera, jego asystenta Zbigniewa Klimowskiego i Piotra Żyłę. Pozostali zawodnicy im nie towarzyszą - za kilka godzin mają kwalifikacje do konkursu na skoczni normalnej.

Pokoje w apartamentowcach i oklejone meble

Apartamenty mają różną wielkość, niektóre nawet cztery pokoje. Właśnie w takim mieszkaniu zamieszkali polscy skoczkowie wraz z niektórymi członkami sztabu szkoleniowego. - Jako, że skoczków jest pięciu, to podzieliliśmy się tak, że mieszkamy po dwóch, a Dawid Kubacki zamieszkał sam - wyjawił nam Maciej Kot.

Część pokoi ma osobne łazienki, a część mieszkańców korzysta ze wspólnych łazienek. W mieszkaniu znajduje się też kuchnia oraz salon z kanapą i dużym telewizorem. Choć za oknem panują potężne mrozy, to sportowcy nie mogą narzekać na zimno. Podłoga jest ogrzewana, a najwyższa dostępna temperatura to 40 stopni Celsjusza.

Pokój dla sportowców w wiosce olimpijskiej
Pokój dla sportowców w wiosce olimpijskiej

Budynki są nowe, a wszystkie mieszkania zostały już sprzedane. Po igrzyskach zamieszkają w nich prywatni właściciele. Z tego powodu większość mebli została oklejona plandekami ochronnymi, których nie wolno zdejmować.

- W wiosce jest naprawdę ładnie, ale jest kilka rzeczy dziwnych. Na przykład całe pokoje są oklejone. Koreańczykom zależy na tym, żeby niczego nie zniszczyć, zanim wprowadzą się do nich właściciele - mówi Dawid Kubacki.

Poliklinika, dwie siłownie i centrum rekreacji

Podczas wizyty w wiosce olimpijskiej odwiedzamy poliklinikę, w której dyżuruje m.in. doktor polskiej misji medycznej Jarosław Krzywański. Znajduje się w niej kilkanaście pomieszczeń i profesjonalny sprzęt medyczny. Lekarze w każdej chwili są gotowi nieść pomoc sportowcom.

Mieszkańcy wioski nie mogą też narzekać na nudę. Do ich dyspozycji są dwie siłownie, z których chętnie korzystają. Największym zainteresowaniem cieszą się rowery stacjonarne oraz bieżnie elektryczne.

W poliklinice znajduje się kilkanaście pomieszczeń i profesjonalny sprzęt medyczny.
W poliklinice znajduje się kilkanaście pomieszczeń i profesjonalny sprzęt medyczny.

W wiosce znajduje się też centrum rekreacji. Są tu stoły do piłkarzyków, bilardowe oraz telewizory z konsolami, na których sportowcy rywalizują w piłkarskiej grze FIFA. Choć na sobie mają bluzy narodowe, podczas naszej wizyty na konsolach toczyły się wielkie boje między Realem Madryt a FC Barcelona.

Jest też sala, w której na wygodnych, miękkich fotelach, w pozycji półleżącej, można oglądać transmisje z igrzysk.

Reprezentanci Polski są zadowoleni

Polski skoczek Maciej Kot jest zadowolony z warunków, jakie panują w wiosce olimpijskiej w Pjongczangu.

- Wioska jest bardzo fajna, a najważniejsze punkty dobrze zlokalizowane. Wszystko zostało dobrze dograne logistycznie. W Soczi wioska olimpijska była na większym terenie, budynki były mniejsze i było ich dużo więcej. Żeby zejść na stołówkę albo załatwić coś w banku, trzeba było iść dużo dalej. Tutaj wszystko znajduje się bliżej siebie. Budynki są bardzo wysokie, ale wszystko wygląda naprawdę dobrze - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty.

W wolnych chwilach sportowcy grają w piłkarską grę FIFA.
W wolnych chwilach sportowcy grają w piłkarską grę FIFA.

- Gdybym miał doszukiwać się minusów, to powiedziałbym, że czasami trzeba długo czekać na windę, bo budynek ma kilkanaście pięter, a winda jest tylko jedna. Ale to tylko takie humorystyczne minusy. Wszystko jest na miejscu. Siłownia jest blisko. Jedzenie jest bardzo dobre. Nie ma co narzekać - podsumowuje.

W podobnym tonie wypowiada się Kamil Stoch.

- Tutaj dni lecą szybko. Mamy swoje zajęcia. Ja na przykład w wolnym czasie czytam książki. Generalnie bardzo mi się tu podoba. Warunki są na dobrym poziomie, podobnie jedzenie. Jest pozytywnie - ocenia lider polskiej reprezentacji.
Dla niektórych życie w wiosce olimpijskiej, wśród najwybitniejszych sportowców świata, ma wyjątkowy wymiar.

- To niesamowite emocje. Panuje tu wyjątkowa atmosfera. Dla takich chwil warto poświęcić wszystko - mówi nam polska biathlonistka Krystyna Guzik.

- Warto ciężko trenować, żeby móc tutaj być i reprezentować nasz kraj. Gdybym jeszcze raz miała taką możliwość, to zaryzykowałabym po raz drugi i znów poświęciłabym wszystko, żeby móc być na igrzyskach - nie ma wątpliwości.

Michał Bugno z Pjongczangu

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO: Polak z Korei Południowej: Mrozy w Pjongczangu będą bardzo dokuczać sportowcom. Zwłaszcza w konkurencjach narciarskich

Źródło artykułu: