"Nudy nie ma". Kamil Stoch mówi o pobycie w wiosce olimpijskiej

Getty Images / Andreas Rentz/ / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Getty Images / Andreas Rentz/ / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Kamil Stoch nie narzeka na nudę we wiosce olimpijskiej. Skoczek z Zębu zapakował do walizki książki. Bardzo pomaga mu też obecność w Korei Południowej jego małżonki - Ewy.

[tag=4930]

Kamil Stoch[/tag] jest jednym z faworytów do medali podczas igrzysk olimpijskich w Pjongaczangu (w dniach 9-25 lutego). Lider kadry naszych skoczków narciarskich czuje się dobrze w wiosce olimpijskiej, gdzie - jak sam przyznaje - nie ma mowy o nudzie.

- Tutaj dni lecą szybko. Mamy swoje zajęcia. Ja na przykład w wolnym czasie czytam książki. Generalnie bardzo mi się tu podoba. Warunki są na dobrym poziomie, podobnie jedzenie. Jest pozytywnie - mówi Stoch.

30-letni zawodnik, któremu wioska olimpijska bardzo się podoba, zabrał też głos w sprawie ceremonii otwarcia ZIO (rozpocznie się w piątek o godz. 12:00 czasu polskiego). - Gdybym mógł, nie wiem czy chciałbym wziąć udział w ceremonii otwarcia igrzysk. Słyszałem różne opinie. Jedni twierdzą, że jest super, a inni wspominali o kilkugodzinnym oczekiwaniu i niewielkiej widoczności wydarzeń na stadionie. Sam nigdy nie byłem, więc nie mam wyrobionej własnej opinii - przyznał skoczek z Zębu w rozmowie ze skijumping.pl.

Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi w 2014 r. podkreślił, że duże znaczenie dla niego ma obecność w Pjongczangu jego żony Ewy Bilan-Stoch. - Moja żona, Ewa, nie przyjechała tutaj jako reporterka telewizyjna. Jest w Korei w innej roli. Jej obecność mi pomaga i zawsze miło jest spotkać najbliższą sobie osobę i, choć przez chwilę, z nią pobyć - podsumował.

ZOBACZ WIDEO Nie tylko Stoch powalczy o medal. "Kubacki jest regularny, Hula spisuje się znakomicie"

Komentarze (0)