- Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Żeby być tak rozkojarzonym... To nie jest spotkanie towarzyskie. Trzeba być skoncentrowanym - grzmi w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Jasnosz.
21-latek rozbudził nadzieje polskich kibiców podczas poprzedniego startu na torze lodowym w Pjongczangu, jednak przez brak maski zupełnie zmarnował swoją szansę. Ostatecznie zajął odległe 27. miejsce.
Sochowicz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" tłumaczył, że maskę musiał zgubić podczas zakładania płaszcza. Zorientował się dopiero, kiedy zobaczył zielone światło.
Saneczkarze rozwijają prędkość ok. 120 km/h. Trudno wyobrazić sobie taki przejazd bez maski, szczególnie, że w Pjongczangu panuje potworny mróz wzmagany silnym wiatrem. Poza tym, jak tłumaczy prezes związku, brak ochrony na twarzy grozi nawet kalectwem. Odpryski uderzają w policzki, mogą trafić w oczy. - To jest nie do pomyślenia - komentuje Jasnosz.
Prezes nie rozumie, dlaczego ostatecznie zawodnik podjął decyzję o starcie. - To jest brak powagi, żeby nie przypilnować podstawowych rzeczy. Trudno, żeby trener chodził za zawodnikami i nosił im maski.
Jasnosz zapowiada mocną reprymendę dla zawodnika. Szczególnie, że Sochowicz dobrze czuł się na torze w Korei. - Jego rozwój sportowy nie jest przekreślony. Ale musi wiedzieć, że jeśli jeszcze raz coś takiego się zdarzy, to szkoda inwestować pieniądze. A to są poważne kwoty - zaznacza prezes.
Drugi z naszych saneczkarzy, Maciej Kurowski, uplasował się na 19. lokacie. Złoty medal w rywalizacji jedynek wywalczył Austriak David Gleirscher.
ZOBACZ WIDEO Przemysław Babiarz: Sobotni konkurs był jak zimne piekło. Jestem pełen szacunku i współczucia dla skoczków