Choć Andreas Wellinger ma dopiero 22 lata, to już teraz wyrasta na największą gwiazdę niemieckich skoków narciarskich. Na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu wywalczył złoty medal w konkursie na skoczni normalnej oraz srebrny medal na skoczni dużej. Niewiele brakowało, a miałby dwa złote medale. Plany pokrzyżował mu jednak rewelacyjny Kamil Stoch.
Michał Bugno, WP SportoweFakty: Jakie są pana wrażenia po odebraniu drugiego medalu olimpijskiego na igrzyskach w Pjongczangu?
Andreas Wellinger, reprezentant Niemiec w skokach: To było dużo wrażeń. Stanąć po raz drugi na podium olimpijskim i odebrać drugi medal na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Niesamowite uczucie. Brakuje słów, żeby to opisać.
Wróćmy do sobotniego konkursu na dużej skoczni. Był pan trochę rozczarowany po drugim skoku Kamila Stocha, kiedy okazało się, że nie utrzymał pan pierwszego miejsca i nie zdobędzie drugiego złotego medalu olimpijskiego?
Nie, nie byłem rozczarowany. Kamil Stoch był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem w sobotnim konkursie. Oddał dwa fantastyczne skoki. Mój pierwszy skok nie był aż tak dobry. Po pierwszej serii Kamil miał pięć punktów przewagi nade mną. Odniósł zasłużone zwycięstwo.
W poniedziałek w Pjongczangu olimpijski konkurs drużynowy. Czego spodziewa się pan po tej rywalizacji?
Spodziewam się zaciętej walki. Uważam, że Norwegowie są faworytami. Jeżeli jednak oddamy skoki na miarę naszych możliwości, to będziemy blisko czołówki. Poza tym skoczkowie z Polski też skaczą na światowym poziomie. To będzie wspaniały konkurs.
ZOBACZ WIDEO Bronisław Stoch: Dobrze, że nie zwariowaliśmy z nerwów! Kamil genialnie to zniósł