Zimna wojna w hokeju. O tym jak Amerykanie uwierzyli w cuda

W okresie zimnej wojny USA i ZSRR rywalizowały na wielu płaszczyznach. Jedną z nich był sport. Do historii przeszły amerykańsko-radzieckie pojedynki hokeistów na igrzyskach olimpijskich. Szczególnie wspomina się rok 1980 i tzw. cud na lodzie.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
flagi olimpijska i rosyjska Getty Images / Paul Gilham / Na zdjęciu: flagi olimpijska i rosyjska
Odkąd ZSRR dołączył do ruchu olimpijskiego i sportowcy z tego kraju zadebiutowali na igrzyskach, zimna wojna wkroczyła również do świata sportu. Świadkami tego byliśmy już w 1952 roku w Helsinkach. Tu nikt nie chciał przegrać. Józef Stalin, wysyłając reprezentację ZSRR do Finlandii, żądał zwycięstw. I ani myślał o przegranej z rywalem z Zachodu.   

W ten sposób zapoczątkowała się bardzo długa radziecko-amerykańska rywalizacja w igrzyskach olimpijskich. Jeśli Stany Zjednoczone triumfowały w klasyfikacji medalowej, to ZSRR kończyło na drugim miejscu. Jeśli najwięcej złotych medali zdobywali Sowieci, to zazwyczaj reprezentanci USA kończyli jako drudzy (dwukrotnie przegrali z NRD).

Radziecko-amerykańska rywalizacja w letnich igrzyskach olimpijskich:

Igrzyska olimpijskie Miejsce USA w tab. med. Miejsce ZSRR w tab. med.
Helsinski 1952 1 2
Melbourne 1956 2 1
Rzym 1960 2 1
Tokio 1964 1 2
Meksyk 1968 1 2
Monachium 1972 2 1
Montreal 1976 3 1
Moskwa 1980 nie uczestniczyły 1
Los Angeles 1984 1 nie uczestniczył
Seul 1988 3 1

Mecze na szczycie między ZSRR a USA

Szczególną formę rywalizacji przybierały mecze reprezentacji ZSRR i USA na igrzyskach olimpijskich. Podczas letnich IO oczy całego świata były zwrócone na koszykarzy. Dość powiedzieć, że obie nacje spotykały się w wielkim finale w latach 1952, 1956, 1960, 1964 i 1972. Podczas IO w Monachium napięcie przed kluczowym meczem i zainteresowanie nim było tak duże, że do hali weszło jedynie 10 procent zainteresowanych.

Samo spotkanie zakończyło się w skandalem, bo po kontrowersyjnych decyzjach sędziowskich zwycięstwo przyznano ZSRR, a Amerykanie złożyli oficjalny protest. Powołano wtedy nawet specjalną, pięcioosobową komisję FIBA. W jej składzie znalazł się Polak, a obrady trwały 14 godzin. Tajne głosowanie zakończyło się wynikiem 3:2, dzięki czemu przyznano złotym medal ZSRR.

Wyobraźnię kibiców rozpalały też amerykańsko-radzieckie mecze w hokeju na lodzie. W okresie zimnej wojny tylko te dwie nacje miały przyjemność sięgania po złote "krążki" olimpijskie. Reprezentacja Stanów Zjednoczonych wygrała IO w 1960 i 1980 roku. W pozostałych zwyciężali Sowieci. Bilans złotych medali 7:2 na korzyść ZSRR.

Warto pamiętać, że w tamtych czasach nikt nie marzył, aby na igrzyskach olimpijskich rywalizowali hokeiści z NHL. Na tafli lodu mieli walczyć amatorzy. Sowieci potrafili jednak poradzić sobie z systemem. Sportowcy z tego kraju wpisywali fikcyjne zawody w rubrykach, a tak naprawdę trenowali po kilka godzin dziennie i byli lepiej przygotowani do igrzysk niż inne państwa.

ZOBACZ WIDEO: Skoczkowie narciarscy powitani na Okęciu. Stefan Horngacher był pod wrażeniem

Cud na lodzie

Chociaż obie nacje zdominowały rywalizację w hokeju na lodzie w igrzyskach olimpijskich, to w trakcie trwania zimnej wojny tylko trzykrotnie zdarzyło się, aby USA i ZSRR zgarniały podczas jednego turnieju złoto i srebro. Po raz pierwszy w 1956, gdy lepsi byli reprezentanci ZSRR. Podobnie było w Japonii w roku 1972. Amerykanie na swój moment musieli czekać bardzo długo. Dokładnie do 22 lutego 1980 roku w Lake Placid. Wtedy doszło do tzw. cudu na lodzie.

Aby uświadomić sobie jak duży sukces odnieśli wtedy Amerykanie, pokonując ZSRR 4:3, najlepiej będzie przytoczyć statystykę z tamtego okresu. Związek Radziecki od 1963 roku wygrał 14 z 17 rozgrywanych corocznie mistrzostw świata. Miał też na swoim koncie zwycięstwa w czterech wcześniejszych igrzyskach.

Amerykanie mieli wtedy najmłodszą kadrę-amatorów w historii. Średnia wieku wynosiła tylko 21 lat. Nie bez znaczenia były też metody szkoleniowe trenera Herba Brooksa. Przygotował on dla hokeistów specjalny test psychologiczny, składający się z 300 pytań. W ten sposób chciał sprawdzić jak zawodnicy poradzą sobie ze stresem. Każdy, kto odmówił wzięcia udziału w teście, został usunięty z szerokiej kadry i nie pojawił się na igrzyskach. To znacznie skróciło proces selekcji.

Kontekst polityczny

Mecz w Lake Placid idealnie wpasował się w ówczesną narrację polityczną. Na krótko przed igrzyskami ZSRR zaatakował Afganistan, co doprowadziło do powstania silnych reakcji antyradzieckich na Zachodzie. To był koniec odprężenia w stosunkach Wschód-Zachód. Prasa w Stanach Zjednoczonych, choć szanse Amerykanów na zwycięstwo były minimalne, miała jednak spore nadzieje na niespodziankę. Tak jakby zapominając, że oba zespoły spotkały się w meczu towarzyskim na krótko przed igrzyskami. Wtedy ZSRR zwyciężył rywala 10:3.

Spotkanie miało swojego bohatera - Jima Craiga, który wyłapywał najtrudniejsze strzały rywali. Przez znaczną część rywalizacji nic nie zapowiadało sensacji. To ZSRR wychodził na prowadzenie, a gospodarze za każdym razem musieli gonić wynik. Gdy w trzeciej tercji Amerykanie objęli prowadzenie 4:3, na trybunach rozpętało się szaleństwo.

- Czy wierzycie w cuda? Tak! - krzyczał w ostatnich sekundach spotkania komentator Al Michaels.

"Współcześni amerykańscy bohaterowie"

To była pierwsza porażka ZSRR na tych igrzyskach, ale bardzo bolesna. Amerykanie po pokonaniu rywala cieszyli się jakby już mieli na szyjach złote medale. Tymczasem do rozegrania pozostawał im jeszcze jeden mecz. W nim, dwa dni później, znów uciekli spod topora. Chociaż przegrywali z Finlandią 1:2, to ostatecznie wygrali 4:2 i sięgnęli po upragniony tytuł olimpijski. Sowietom, po pokonaniu Szwedów, pozostały srebrne medale.

Amerykańscy hokeiści zapracowali na miano "współczesnych amerykańskich bohaterów". Tak nazwał ich sam prezydent Jimmy Carter, który wykonał telefon do trenera Herba Brooksa krótko po zakończeniu spotkania z ZSRR. Później, już po zakończeniu igrzysk, Carter zaprosił reprezentację do Białego Domu.

Film pełnometrażowy i miano wydarzenia stulecia

Ponieważ Amerykanie kochają takie historie, wydarzenia z Lake Placid wcześniej czy później musiały trafić na ekrany kin. W 2004 roku postarał się o to Walt Disney, który wyprodukował film "Cud w Lake Placid". Główną rolę w nim zagrał Kurt Russell. Amerykański aktor wcielił się w postać trenera Brooksa.

Co ciekawe, sceny meczów w filmie skomentował Al Michaels. W przypadku kluczowego spotkania z ZSRR zdecydowano jednak, że ostatnie sekundy jego komentarza będą pochodzić z oryginalnego nagrania z 1980 roku. Producenci filmu uznali bowiem, że nic nie będzie w stanie oddać emocji, jakie Michaels przeżywał w 1980 roku. Ponowne nagranie tamtych słów nie brzmiałoby tak autentyczne.

Starcie między USA a ZSRR doceniła też Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie (IIHF). Gdy w 2008 roku obchodziła ona 100-lecie swojego istnienia, wybrała "cud na lodzie" jako najważniejsze wydarzenie w międzynarodowej historii hokeja.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×