Naszpikowani gwiazdami z KHL Rosjanie od początku byli głównymi faworytami do olimpijskiego złota w Pjongczangu. Od porażki w fazie grupowej ze Słowakami pewnie wygrywali kolejne spotkania, aż doszli do finału. Tutaj czekali na nich Niemcy, sensacja koreańskiego turnieju. Po zwycięstwach nad Szwedami i Kanadyjczykami hokeiści naszych zachodnich sąsiadów osiągnęli historyczny sukces w zimowych igrzyskach olimpijskich. W niedzielę walczyli o pierwsze złoto.
Zgodnie z przewidywaniami Niemcy nie zmienili taktyki, która przyniosła im korzystne rezultaty w spotkaniach z poprzednimi przeciwnikami. Bardzo mądrze się bronili i groźnie kontratakowali. Grali zespołowo i szybko przemieszczali się po lodzie. Cierpliwie wyczekiwali swoich szans. Pierwszą mieli już po 15 sekundach, gdy na ławkę kar powędrował Siergiej Andronow, ale bramka wówczas nie padła.
Z czasem na lodzie zaznaczyła się przewaga Olimpijczyków z Rosji. Potrafili oni zamknąć Niemców w tercji obronnej grając 5 na 5. Mieli także przewagę na lodzie, gdy przewinienie odsiadywał Christian Ehrhoff, lecz bardzo dobrze interweniował Danny aus den Birken. Kiedy już wydawało się, że premierowa odsłona zakończy się remisem, Nikita Gusiew dostrzegł niepilnowanego Wiaczesława Wojnowa, który strzelił w samo okienko. Do oznajmiającej przerwę syreny pozostało zaledwie 0,5 sek.
W drugiej tercji Rosjanie dążyli do powiększenia przewagi, tak jak to czynili w poprzednich meczach. Nie byli jednak w stanie wykorzystać nawet sytuacji 2 na 1. Niemcy przegrywali, ale ciągle pozostali zdyscyplinowani. I wyczekiwali swojej szansy. Taka okazja nadarzyła się w 30. minucie i była to kapitalna kontra. Trójka napastników wjechała do rosyjskiej tercji. Brooks Macek podał do Felixa Schütza, który posłał "gumę" z bekhendu obok Wasilija Koszeczkina. Bramkarz Rosjan nie był w tej akcji bez winy. Sędziowie sprawdzili jeszcze, czy nie przeszkadzał mu Patrick Hager, ale żadnego przewinienia się nie dopatrzyli.
Stracone prowadzenie wprowadziło pewien niepokój w poczynaniach Rosjan. Do tego sędziowie chcieli nałożyć na Ilję Kabłukowa karę 2+2 min. za grę wysokim kijem, ale ostatecznie decyzja została zmieniona i dalej grano 5 na 5. Więcej goli w drugiej części spotkania nie było. Trzecią odsłonę obie drużyny zaczęły uważnie i dopiero po upływie 10 minut ożywiły się. Doskonałą sytuację zmarnował Ilja Kowalczuk, który znalazł się przed Aus den Birkenem. Potem swoją szansę miał Hager, lecz skutecznie interweniował Koszeczkin.
W 54. minucie Gusiew wyprowadził Rosjan na prowadzenie. Napastnik SKA Sankt Petersburg zmieścił krążek w okienku bramki precyzyjnym strzałem z ostrego kąta. Ale odpowiedź Niemców była błyskawiczna! Rosjanie popełnili błąd w obronie i już po 10 sekundach od poprzedniego trafienia było po 2 po strzale Dominika Kahuna. Fani zgromadzeni w Gangneung Hockey Centre byli w szoku, gdy w 57. minucie Jonas Müller ładnym uderzeniem dał hokeistom naszych zachodnich sąsiadów prowadzenie 3:2.
Po chwili na ławkę kar powędrował Siergiej Kalinin i zanosiło się na wielką sensację. Tymczasem Niemcy źle rozegrali przewagę jednego zawodnika na lodzie. Pozwolili rywalom wprowadzić krążek do własnej tercji i ściągnąć bramkarza. W zamieszaniu przytomnie zachował się Gusiew, który strzałem z bekhendu pokonał Aus den Birkena. Niemcom zabrakło do szczęścia zaledwie 56 sekund!
W tej fazie turnieju dogrywka trwa 20 minut i jest grana 4 na 4. Jest zatem więcej miejsca na lodzie, aby zdobyć złotego gola. Lepiej zaczęli Rosjanie, lecz nie byli w stanie oddać celnego strzału. W 7. minucie czwartej części spotkania Kowalczuk nie wykorzystał idealnej sytuacji sam na sam, bo Aus den Birken obronił parkanami. Kluczowa dla losów meczu okazała się kara za grę wysokim kijem złapana przez Patricka Reimera w 70. minucie spotkania. Zwycięskie trafienie podczas gry 4 na 3 zdobył potężnym strzałem Kiriłł Kaprizow!
Po 26 latach Rosjanie zdobyli złoty medal zimowych igrzysk, choć podczas ceremonii dekoracji odegrano im hymn olimpijski zamiast narodowego. To pokłosie skandalu dopingowego w tym kraju. Dla zawodników i kibiców nie miało to jednak w niedzielę większego znaczenia, gdyż w ojczyźnie drużyna i tak jest określana jako Rosja. Na liście wszech czasów zrównali się z Kanadyjczykami, którzy mają na koncie dziewięć złotych medali. Trzeba pamiętać, że Rosjanie siedmiokrotnie wygrywali ZIO jako ZSRR (1956, 1964, 1968, 1972, 1976, 1984, 1998) i raz jako WNP (1992).
Niemcy mogą być z siebie dumni. Do brązu zdobytego w 1932 roku w Lake Placid (jako Rzesza Niemiecka) i w 1976 roku w Innsbrucku (jako RFN) dołożyli srebro wywalczone w Pjongczangu. Od złota dzieliło ich tak niewiele, ale i tak będzie to dla nich turniej, o którym długo będzie się mówiło za naszą zachodnią granicą. W gronie srebrnych medalistów znalazł się syn byłego trenera reprezentacji Polski, Matthias Plachta, który miał wielki udział w pokonaniu w półfinale Kanadyjczyków. Hokeiści z Kraju Klonowego Liścia wygrali sobotni mecz o brąz z Czechami 6:4.
Sportowcy z Rosji - Niemcy 4:3 po dogrywce (1:0, 0:1, 2:2, 1:0)
Bramki:
1:0 - Wojnow (Gusiew, Kaprizow) 20'
1:1 - Schütz (Macek, Hager) 30'
2:1 - Gusiew (Kaprizow) 54'
2:2 - Kahun (Mauer, Ehliz) 54'
2:3 - Müller (Ehliz, Hördler) 57'
3:3 - Gusiew (Zub, Kaprizow) 60' (5 na 5, bez bramkarza)
4:3 - Kaprizow (Gusiew, Wojnow) 70' (4 na 3)
Strzały: 30-25
Kary: 4-6
Klasyfikacja turnieju hokeja mężczyzn igrzysk olimpijskich w Pjongczangu:
1. Olimpijczycy z Rosji
2. Niemcy
3. Kanada
4. Czechy
5. Szwecja
6. Finlandia
7. USA
8. Norwegia
9. Słowenia
10. Szwajcaria
11. Słowacja
12. Korea Południowa
ZOBACZ WIDEO Talent na miarę Adama Małysza zmarnowany? "Nagle facet zniknął"