Biało-Czerwone najbardziej zawiodły w wyścigu drużynowym. W nim zajęły dopiero 7. miejsce, a już po biegu eliminacyjnym nie ukrywały irytacji na siebie.
- Z przykrością trzeba stwierdzić, że atmosfera popsuła się wśród naszych zawodniczek - podkreślił Piotr Dębowski w rozmowie ze swoim redakcyjnym kolegą Aleksandrem Dzięciołowskim i dodał: - Dla mnie przygotowanie żeńskiej drużyny do startu olimpijskiego jest totalnie niezrozumiałe. Nie potrafię pojąć pewnych decyzji trenerskich i zawodniczych. Zabrakło porozumienia.
Co ciekawe Polki także we wcześniejszych latach nie zawsze rozumiały się idealnie.
- Doświadczone panczenistki, które tworzyły medalową drużynę w Vancouver i Soczi, były indywidualistkami, które nie zawsze chodziły tą samą drogą. Przed igrzyskami tworzyły jednak monolit i potrafiły się porozumieć. Teraz tego nie było i trudno mi powiedzieć dlaczego. Próbowałem rozmawiać na ten temat. Wersje jednak są tak różne, że ja nie ośmieliłbym się powiedzieć, gdzie jest prawda. Jak zwykle zapewne leży po środku - powiedział komentator Telewizji Polskiej.
Mimo nieudanego startu w Korei Południowej przyszłość polskich panczenów wcale nie musi przedstawiać się w czarnych barwach.
- Wśród zawodniczek i zawodników nastąpi zmiana pokoleniowa. Najbardziej doświadczeni odejdą, a wejdzie młodzież. Trzeba zatem pomyśleć o mądrym systemie. Skoro mamy kryty tor, to trzeba pomyśleć skąd wziąć pieniądze - zwrócił uwagę Piotr Dębowski.
Indywidualnie z polskich panczenistek najlepszy wynik na IO w Pjongczangu uzyskała Natalia Czerwonka, która była dziewiąta na 1500 metrów.
ZOBACZ WIDEO Skoczkowie narciarscy powitani na Okęciu. Stefan Horngacher był pod wrażeniem
Może trzeba go burzyć ?
Tak czy inaczej wycieczka była udana !!!!!!!!